Andrzej Mańka i Gabriela Masłowska, posłowie LPR z Lubelszczyzny zostali wczoraj oficjalnie wykluczeni z klubu. W najbliższym czasie władze partii podejmą decyzję o usunięciu ich także z organizacji. Wraz z posłami przestały istnieć lubelskie struktury LPR.
Decyzja o wykluczeniu posłów to wynik ich prób wejścia w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. Siedmiu parlamentarzystów (wśród nich Mańka i Masłowska) chciało porozumienia z partią rządzącą, bez obecnego szefa Ligi Romana Giertycha. Taki był warunek PiS. Posłowie prowadzili rozmowy, które zaowocowały nie tylko wczorajszą koalicją z Jarosławem Kaczyńskim, ale także podziałem w Lidze. Ci, którzy zostali wyrzuceni z klubu, założyli Narodowe Koło Parlamentarne. Oprócz dwójki lubelskich parlamentarzystów do koła mają się przyłączyć także senatorowie z naszego województwa: Ryszard Bender i Adam Biela.
– Chcieliśmy wprowadzić w partii porządek – komentuje na gorąco Andrzej Mańka. – I realizować nasz wyborczy program. Ale na to nie pozwalała polityka Giertycha. Teraz za to płacimy.
Płacą także członkowie lubelskiej LPR. Wczoraj ich organizacja została rozwiązana. A władze usunięte. – To nie jest najlepszy pomysł, żeby pół roku przed wyborami samorządowymi niszczyć struktury, które budowaliśmy cztery lata – mówi jeden z działaczy.
Ale Andrzej Manka jest dobrej myśli.
– Wystartujemy w wyborach u boku partii braci Kaczyńskich. Dostaliśmy zapewnienie, że na listach PiS do sejmiku i rad znajdą się miejsca dla naszych kandydatów. Nie będziemy tracić czasu na zbędne kłótnie z władzami Ligi. Przed nami wybory samorządowe.
Liga Polskich Rodzin na Lubelszczyźnie miała swoich przedstawicieli w Zarządzie Województwa, sejmiku, Sejmie, Senacie i Parlamencie Europejskim. Większość z nich
to przeciwnicy polityki Romana Giertycha. Za to po jego stronie pozostanie organizacja bialskopodlaska, skąd wywodzi się poseł Wojciech Wierzejski, prawa ręka Giertycha.