Do groźnego wypadku doszło na terenie Lubelskiego Klubu Jeździeckiego. Spłoszony koń poturbował 5-letnią dziewczynkę. Dziecko z pogruchotanym udem trafiło do szpitala.
– Pies biegał luzem i nie miał kagańca, zaatakował konia – mówi Anna Głębocka, prezes zarządu LKJ. – Kuc się spłoszył, a dziecko spadło z siodła. Niestety noga dziewczynki zaplatała się w strzemię.
Skończyło się na złamaniu kości udowej. Dziecko trafiło do szpitala. Konieczna była operacja.
– Jesteśmy w kontakcie z rodzicami dziewczynki – dodaje Głębocka. – Wiemy, że czuje się już lepiej. W szpitalu ma spędzić dwa tygodnie.
O wypadku powiadomił nas nasz Czytelnik, pan Piotr. Jego zdaniem, winę za zdarzenie ponosi również LKJ. – Na tym terenie wielkimi końmi zajmują się dzieci. Nie są pilnowane przez dorosłych – twierdzi. – Nawet na zajęciach z hipoterapii dzieci oprowadzają konie tam, gdzie przejeżdżają samochody.
Władze klubu odpierają zarzuty. – Wszystkie zajęcia prowadzone są pod okiem instruktora – zapewnia Głębocka. – W naszym stowarzyszeniu są nieletni. Pomagają w opiece nad końmi. Zawsze jednak, czuwa nad nimi ktoś starszy. Nie ma mowy, żeby młodzież prowadziła zajęcia bez opieki.
Właściciel psa nie uchyla się od odpowiedzialności. Sam wezwał pogotowie i policję. Za brak ostrożności przy wyprowadzaniu czworonoga, grozi mu 250 zł grzywny. Rodzice dziewczynki mogą się też domagać odszkodowania na drodze cywilnej.