Zakończyło się postępowanie dotyczące upadłości Zakładów Tytoniowych w Lublinie. Decyzję sądu w tej sprawie poznamy 10 marca.
Jak ustaliliśmy, przedstawiciele ZTL wnioskowali o ogłoszenie upadłości z możliwością zawarcia układu. Oznaczałoby to, że do firmy nie wejdzie syndyk. Zarząd spółki mógłby zaś pracować nad porozumieniem z wierzycielami. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób władze firmy zamierzają zdobyć pieniądze na spłatę długów.
Obecne zaległości wobec wierzycieli obliczane są na ponad 50 mln zł, z czego około połowa to długi wobec Skarbu Państwa. Firmie nie wolno już produkować na rynek krajowy, bo musiałaby pobrać znaki akcyzy. Nie może tego zrobić z uwagi na zaległości wobec celników. Zakład niczego więc nie produkuje, zagraniczne zamówienia zdarzają się sporadycznie. Wierzyciele ZTL domagają się likwidacji firmy i wprowadzenia do niej syndyka, który zająłby się sprzedażą majątku i spłatą zobowiązań. Byłby to koniec firmy, której historia sięga lat 30. ubiegłego wieku.
Na decyzję sądu z niepokojem czekają pracownicy spółki. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dopiero niedawno dostali pensje za styczeń. Firma nie zapłaciła od nich jednak składek ZUS i zaliczek na podatek dochodowy. Rosną więc zaległości spółki.
ZTL zostały sprzedane w 2011 r. Francuska spółka Biosyntec kupiła od Skarbu Państwa 70 proc. akcji firmy za ok. 32 mln zł. Nowy właściciel obiecywał, że uruchomi w Lublinie produkcję innowacyjnych filtrów do papierosów. Skończyło się na obietnicach.