Pracownicy Zakładów Tytoniowych w Lublinie boją się o swoje emerytury. Twierdzą, że firma od początku roku nie płaci składek ZUS. Zakład ma również kłopoty z odprowadzaniem zaliczek na podatek dochodowy.
Z naszych ustaleń wynika, że tylko zaległości wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych mieszczą się w przedziale od 800 tys. zł do 1,2 mln zł. Sam ZUS nie komentuje sprawy, bo dane o płatnikach objęte są tajemnicą.
- W przypadku zaległości możemy wszcząć postępowanie egzekucyjne, dokonać zabezpieczenia na majątku dłużnika lub wystąpić z wnioskiem o ogłoszenie upadłości - wyjaśnia Małgorzata Korba, rzecznik lubelskiego oddziału ZUS.
To już się dzieje. Roszczenia ZUS wpisane do księgi wieczystej zakładu opiewają na kilkaset tysięcy złotych. Wpisy w hipotece z tytułu należności dla fiskusa to ponad 4 mln zł. Do tego można doliczyć należności wobec celników. Pod koniec września cofnęli oni ZTL pozwolenie na prowadzenie składu podatkowego. To oznacza całkowite wstrzymanie produkcji. Jako powód celnicy podali długi w wysokości 12,2 mln zł. Do tej kwoty należy dodać 4,8 mln zł podatku za papierosy, które wyjechały z firmy zagranicznym transportem i przepadły. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
- Pierwszy w kolejce do wypłaty i tak jest nowojorski fundusz MS Global Funding. Dług wobec nich to jakieś 12 mln zł, czyli wartość całej firmy - wyjaśnia nasz informator. - Jak w tej sytuacji mamy liczyć na uregulowanie naszych składek?
Raport ma być gotowy na 30 października, kiedy sąd zajmie się wnioskiem o upadłość ZTL. Do tego czasu ponad 100 pracowników firmy musi czekać na rozstrzygnięcia. - Nic nie robimy, bo nie ma produkcji - dodaje nasz informator. - Parę osób ma zajęcie przy pilnowaniu zakładu, bo rozwiązano umowę z firmą ochroniarską.
Pracownicy obawiają się nadchodzącej zimy. Firmie odcięto bowiem dopływ gazu, a to oznacza brak ogrzewania. Ucierpieć na tym mogą również dzierżawcy, którzy wynajmują część obiektów ZTL. Wczoraj nikt z zarządu firmy nie znalazł czasu na rozmowę.