– Jesteśmy przygotowani do strajku – deklaruje prezes Okręgu Lubelskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. 875 placówek oświatowych, w tym 118 z Lublina, opowiedziało się za przystąpieniem 8 kwietnia do strajku w oświacie. Jest jednak szansa na zmianę tego planu.
Główny postulat nauczycieli zrzeszonych w ZNP się nie zmienił – chcą 1000 zł brutto podwyżki z wyrównaniem od 1 stycznia, również dla pracowników niepedagogicznych. - Mam u siebie w biurze pasek kobiety, która po 30 latach pracy dostała na konto ok. 1800 zł. Zapytała mnie, jaką ona będzie miała emeryturę, bo właśnie na tę emeryturę ma odejść w okresie wakacyjnym – mówi Bogumiła Błaziak, wiceprezes Okręgu Lubelskiego ZNP.
Według danych związkowców, w województwie lubelskim są 1074 placówki oświatowe. W 1024 z nich przeprowadzono referendum, a 875 zagłosowało „za”.
- Strajk to rozwiązanie ostateczne, ale jesteśmy do tego przygotowani. Chcemy też, w sposób szczególny, przeprosić dzieci i rodziców, że będą uczestnikami tej akcji, ale nie da się zorganizować strajku bez udziału tych trzech stron, czyli nauczycieli, rodziców i dzieci – mówi Adam Sosnowski, prezes Okręgu Lubelskiego ZNP.
Sam przyznaje, że nauczyciele dostali już dwie podwyżki wynagrodzenia – 1 kwietnia ubiegłego roku i 1 stycznia tego roku. Obie wynosiły po 5 proc. - Teraz mówi się o 16 proc. wzroście wynagrodzenia, które ma nastąpić 1 września 2019 roku. Jest to przesunięcie środków finansowych z 1 stycznia 2020 roku – zauważa Sosnowski.
Jak tłumaczy lubelskie ZNP, bilans zysków i strat nauczycieli jest jednak dla nich niekorzystny.
- W przeciągu trzech lat wydłużono ścieżkę awansu zawodowego nauczyciela z 10 do 15 lat. W 2019 roku to są 23 mln zł oszczędności. Już od 2023 roku to miliard zł. Odebrano nauczycielom dodatek mieszkaniowy. Oszczędności z tego tytułu to 127 mln zł. Odebrano też możliwość korzystania z urlopu dla poratowania zdrowia na starych zasadach. Tu oszczędzono 137 mln zł. Kolejne 5 mln zł to dodatek na zagospodarowanie, który otrzymywał młody nauczyciel wchodzący do pracy – wylicza Błaziak.
Na 1 kwietnia zaplanowane jest spotkanie przedstawicieli rządu ze związkowcami. To będzie już druga próba wspólnych rozmów obu zainteresowanych stron w ostatnich dniach. W ubiegły poniedziałek w Warszawie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Dialogu Społecznego na temat sytuacji w oświacie. Po ponad czterech godzinach nie udało się osiągnąć porozumienia.
Jeśli kolejne rozmowy także zakończą się fiaskiem, to nauczyciele rozpoczną strajk 8 kwietnia, czyli na dwa dni przed egzaminami gimnazjalnymi. Sosnowski zastrzega jednak, że możliwe jest zawarcie ugody. Jego zdaniem, zależy to tylko od woli rządzących. - Nie da się kształcić bez pieniędzy. Oświata i służba zdrowia to nie są zakłady, które mają przynosić zyski – tłumaczy Sosnowski.
Obecnie wybierane są komisje strajkowe, które mają czuwać nad prawidłowością przebiegu strajku. ZNP wysłało również pisma do dyrektorów placówek oświatowych, żeby ci na pięć dni przed planowanym strajkiem poinformowali rodziców, w jaki sposób 8 kwietnia będą funkcjonowały podległe im instytucje.