Mieszkańcy dzielnicy Głusk upominają się w Ratuszu o dom kultury, w którym mogliby się spotykać i rozwijać swoje pasje. Wiele lat temu sami zbudowali taką placówkę, ale dziś nie mogą z niej korzystać, bo budynek został użyczony aż do roku 2026
– Jest to w ogóle niedopuszczalne, żeby dom kultury, który został wybudowany przez mieszkańców Głuska, został im odebrany – mówiła Anna Martynowska-Mazur na spotkaniu z władzami miasta. Wiele osób przekonywało tam, że w dzielnicy potrzebna jest placówka kulturalna.
Brak takiego miejsca doskwiera m.in. członkom Zespołu Tańca Ludowego "Mały Głusk", w którym z dużymi sukcesami udziela się około 90 dzieci. Zespół korzysta z gościnności podstawówki przy ul. Zdrowej. – Ale nie mamy możliwości być tutaj w takim wymiarze, w jakim byśmy potrzebowali – przekonywała Aleksandra Berecka z "Małego Głuska", którego nie stać, by wynająć sobie inną siedzibę. – Rodzice musieliby płacić horrendalne składki, po 300 zł albo i więcej.
Tancerze nie mają nawet odpowiedniego miejsca do przechowywania strojów. Trzymają je na plebanii. – Mamy jedno małe pomieszczenie w podpiwniczeniu, a niestety stroje nie mogą być w takim pomieszczeniu przechowywane – dodała Berecka. Problemem w tej salce jest duża wilgotność.
– Stroje niszczeją, a to są olbrzymie koszty – przyznała Ewa Trześniewska z Rady Dzielnicy Głusk. – Nie mając siedziby domu kultury, nie jesteśmy w stanie nic zaproponować mieszkańcom. Ani dzieciom, ani młodzieży, ani seniorom. Gdyby na terenie dzielnicy odbywały się zajęcia muzyczne, plastyczne, sportowe, językowe, jakiekolwiek, byłyby wielkim ułatwieniem dla rodziców. Dzieci miałyby szansę na rozwijanie swoich talentów.
Dom kultury powstał jeszcze wtedy, gdy Głusk nie był przyłączony do Lublina. – Mieszkańcy stworzyli plan, mieszkańcy go wybudowali, mieszkańcy składali się na ten dom – przypomniała Trześniewska. W 2006 roku ówczesne władze Lublina z prezydentem Andrzejem Pruszkowskim użyczyły budynek Charytatywnemu Stowarzyszeniu Niesienia Pomocy Chorym „Misericordia”, które jest teraz gospodarzem obiektu. – Budynek stowarzyszenia popołudniami świeci pustkami.
Mieszkańcy dzielnicy też chcieliby korzystać z pomieszczeń, ale umowa użyczenia między miastem a „Misericordią” wygaśnie dopiero w maju 2026 r.
– Będziemy dążyć do tego, żeby po 2026 roku mogli państwo tam korzystać z działalności kulturalnej – zapewniła mieszkańców Beata Stepaniuk-Kuśmierzak, zastępca prezydenta Lublina.
– To zbyt odległa data – skwitowała Anna Martynowska-Mazur. – Nie może tak być, że my będziemy tyle czekali, a seniorów będzie się odsyłać na plebanię. Większość seniorów woli się spotkać z sąsiadami w domu kultury. Może można renegocjować tę umowę? Nie możemy pozostać bez miejsca spotkań.
– Na dziś potrzeba pewnego kompromisu, żeby strony z naszym udziałem usiadły i porozmawiały o takim wykorzystaniu powierzchni, żebyśmy mogli powiedzieć, że budynek jest właściwie wykorzystany i zapewnia dzieciom i młodzieży możliwość budowania aktywności społecznej – stwierdził prezydent Krzysztof Żuk.
Termin rozmów nie jest na razie znany.