Ze zdjęć zrobionych 5 listopada 1916 roku można ułożyć historię, tak jak dziś pokazują wydarzenia współcześni fotoreporterzy. Wczoraj najstarszy fotoreportaż z naszego miasta zobaczyli uczestnicy Lubelskich Spotkań Fotograficznych
20 lipca roku 1931 nad Lublinem przeszła trąba powietrzna. Wówczas „Światowid” ilustrowane pismo społeczno-kulturalne wydawane w Krakowie przysłał do Lublina fotoreportera, który 1 sierpnia zamieścił w gazecie kilka zdjęć pokazując zniszczenia po burzy.
- To zapewne pierwszy fotoreportaż prasowy o naszym mieście. Wcześniej w gazetach ukazywały się pojedyncze zdjęcia reporterskie. Zawsze związane z ważnymi wydarzeniami, politycznymi czy religijnymi – mówi Marcin Fedorowicz z Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN, który ze zdjęć zrobionych w Lublinie 5 listopada 1916 roku ułożył prasowy fotoreportaż.
– Oprócz pierwszego, zrobionego w sali dzisiejszego Wydziału Politologii UMCS przy placu Litewskim, pozostałe najprawdopodobniej robiła ta sama osoba. Można tak sądzić po ich stylistyce – dodaje.
– Przejęci niezłomną ufnością w ostateczne zwycięstwo ich broni i życzeniem powodowani, by ziemie polskie przez waleczne ich wojska ciężkimi ofiarami panowaniu rosyjskiemu wydarte do szczęśliwej przywieść przyszłości, Jego Cesarska Mość Cesarz Niemiecki i Jego Cesarska i Królewska Mość Cesarz Austrii i Apostolski Król Węgier postanowili z ziem tych utworzyć państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem. Dokładniejsze oznaczenie granic zastrzega się. Nowe królestwo znajdzie w łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami rękojmię potrzebną do swobodnego sił swych rozwoju…- to początek manifestu wydanego wówczas jednocześnie przez gubernatorów: Hansa von Beselera, w imieniu cesarza Niemiec Wilhelma II oraz Karla Kuka, w imieniu cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa I.
To ten tekst słyszeli nasi przodkowie zgromadzeni w sali z charakterystycznym, ozdobnym piecem. Było to wówczas bardzo ważne wydarzenie, bo Polacy po 100 latach usłyszeli, że jest szansa na niepodległość.
– Fotoreporter pokazuje ludzi czekających na Krakowskim Przedmieściu na delegację, widać ulicę przy hotelu Europa. Kolejne ujęcia to przejazd w stronę katedry i plac przed katedrą. Dziś trudno ustalić czy to jest moment przed uroczystościami czy już po nich – tłumaczy Fedorowicz z Pracowni Ikonografii, który zwraca uwagę na zdjęcie, na którym widać…
fotografa.
– Stoi plecami do kamienicy w której zginął Józef Czechowicz i ulicy Gubernatorskiej (dziś Kościuszki). Co ciekawe koło niego widać w tle reklamę wychodzącej wówczas w Lublinie „Ziemi Lubelskiej” – dodaje.
Fedorowicz, który wczoraj w czasie Lubelskich Spotkań Fotograficznych pokazywał ułożony przez siebie fotoreportaż sprzed stu lat jest pewny, że kadr z wąsatym fotografem w meloniku i reklamą pisma nie jest przypadkowy.
– Może to fotograf pracujący dla „Ziemi Lubelskiej” jest jego autorem? I dlatego pokazał reklamę swojej gazety oraz kolegę z branży? – zastanawia się.
Jeśli dobrze się przyjrzeć zdjęciu to widać, że aparat jaki trzyma paparazzi sprzed wieku nie jest zwykły. Ma dwa obiektywy i najprawdopodobniej jest aparatem służącym do tworzenia fotografii stereoskopowej. – To by sugerowało, że to ktoś przyjezdny, pracujący na zlecenie niemieckie albo austriackie – przypuszcza Fedorowicz.