Gdzie my się mamy podziać? – pytają mieszkańcy kamienicy przy Cyruliczej 4, której część została wyłączona z użytkowania przez nadzór budowlany po sobotnim pożarze. Dzisiaj po południu trafili na bruk.
Po południu z Częstochowy przyjechała administratorka budynku będącego prywatną własnością. Towarzyszący jej robotnicy trwałe zamknęli wejście do kamienicy. Część budynku została wyłączona z użytkowania przez nadzór budowlany po sobotnim pożarze spowodowanym wybuchem gazu z butli w jednym z mieszkań.
>>Pożar budynku przy ul. Cyruliczej<<
Lokatorzy nie mogą wejść po swoje rzeczy, nie mają też zapewnionych miejsc do spania. Administratorka budynku nie odpowiada lokatorom na pytanie o to, gdzie mają się podziać. Wzburzeni mieszkańcy nie chcą jej wypuścić z podwórka, zamknęli bramę, doszło do szarpaniny, lokatorzy siłą przytrzymali administratorkę. Obawiają się, że gdy kobieta odjedzie, oni zostaną bez pomocy.
– Dziewięć rodzin zostało na lodzie - mówi jedna z mieszkanek kamienicy. Z 39 ewakuowanych osób tylko 12 ma zapewnione mieszkania interwencyjne od Centrum Interwencji Kryzysowej. – Nie sztuka zabić drzwi blachą i zostawić ludzi na lodzie - mówią protestujący. Teren zabezpiecza policja.
Wkrótce więcej informacji