Pięćset siedemdziesiąt cztery drzewa planuje wyciąć zarządca największego w Lublinie cmentarza na Majdanku. Władze miasta zapewniają, że usuwane będą tylko obumarłe świerki. W miejscu wycinanych drzew nie będą już sadzone nowe.
Informacja o zamiarze wycięcia ponad 500 drzew znalazła się w oficjalnym sprawozdaniu z działalności Lubelskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. To miejska spółka, która na zlecenie władz Lublina zarządza cmentarzem na Majdanku. W dokumencie czytamy, że drzewa uschły przez szkodniki.
Ratusz, nadzorujący działalność LPGK, potwierdza zamiar tak dużej wycinki. – Spółka planuje usunięcie chorych, uschniętych drzew – przyznaje Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. – Brak takiego działania może powodować szkody w mieniu osób trzecich.
Większość świerków, które chce wyciąć LPGK, znajduje się w jednej części nekropolii. – Zostały posadzone na obrzeżach cmentarza na terenie zieleni izolacyjnej, około 20-30 lat temu. W ciągu ostatnich dwóch lat zaczęły usychać – stwierdza Głazik.
Dlaczego w jednym miejscu nagle obumarło kilkaset świerków? – Powodem było osłabienie drzew przez susze, przez co zostały zaatakowane przez korniki – odpowiada Ratusz. Urzędnicy twierdzą, że drzew nie można było uratować. – Pomimo wycinki pojedynczych sztuk degradacja kolejnych postępowała w bardzo szybkim tempie. Obecnie wszystkie są obumarłe.
– Drzewa będą sukcesywnie usuwane po okresie lęgowym ptaków w latach 2020 i 2021 – czytamy we wniosku o zgodę na usunięcie 574 świerków podpisanym przez prezesa LPGK Grzegorza Siemińskiego. Z pisma dowiadujemy się, że spółka nie zastąpi usuwanych drzew nowymi. – Nie są w chwili obecnej planowane nasadzenia kompensacyjne.
Wniosek został rozpatrzony przez Urząd Marszałkowski, który potwierdził, że drzewa są martwe i pozwolił je wyciąć. – Drzewa obumarły z przyczyn niezależnych od posiadacza nieruchomości. Podczas oględzin nie stwierdzono celowego ich niszczenia bądź uszkadzania – przyznaje Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa. – Świerki obumarły prawdopodobnie wskutek działania szkodnika lasów iglastych, jakim jest kornik drukarz lub kornik ostrozębny.
Urząd nie wymaga zastąpienia usuwanych drzew nowymi. – Świerki zlokalizowane są w obrębie terenów stanowiących rezerwę pod przyszłe pochówki – tłumaczy Małecki. Urząd Miasta zapewnia jednak, że nie jest to miejsce pod nowe groby i odsyła do obowiązującego planu zagospodarowania terenu, który wyznacza tu strefę zieleni izolacyjnej.
Nie był to pierwszy wniosek LPGK o pozwolenie na wycinkę na Majdanku. Spółka składała ich sporo, prosząc o zgodę na usunięcie kilku, kilkunastu bądź kilkudziesięciu sztuk. Nie zawsze wskazane przez nią drzewa były uznane przez urzędników za kwalifikujące się do wycinki. Niedawno spółka prosiła o zgodę na usunięcie 11 drzew, ale Urząd Marszałkowski uznał, że 5 z nich może dalej rosnąć. W innym wniosku, sprzed dwóch lat, prosiła o zgodę na wycięcie 35 drzew, ale wobec 26 urzędnicy wydali decyzję odmowną.
Na usuwanie drzew rosnących na Majdanku od lat nalega część osób odwiedzających groby bliskich. Dowodem są pisma kierowane do LPGK przez rodziny zmarłych. Padają w nich takie argumenty, jak ten, że „40-letnia brzoza utrudnia ludziom dbanie o porządek na grobach swoich bliskich”, że korzenie rozsadzają grobowce, „gołębie brudzą swoimi odchodami cały okrągły rok, brzoza jak nie kwitnie, to pyli lub gubi liście”.