1000 zł podwyżki oczekują pracownicy Domów Pomocy Społecznej, którzy przyszli po to do Ratusza. Prezydent nie przesądza, czy znajdzie na to pieniądze w przyszłorocznym budżecie. Od września br. płace w DPS-ach rosną o 300 zł.
- Jeżeli nasze państwo się bogaci, to my też chcemy iść równo z tym bogaceniem, a nie otrzymywać najniższą płacę za tak ciężką pracę wykonywaną z poświęceniem – mówi Małgorzata Guz z NSZZ „Solidarność”, która w czwartek przyszła do Ratusza wraz z innymi pracownikami domów pomocy, żeby upomnieć się o większe zarobki.
Związkowcy oczekują wzrostu wynagrodzenia o 1000 zł. – Chcemy, żeby to było uwzględnione w przyszłorocznym budżecie – mówi Guz. Zastrzega, że w grę wchodzi też rozłożenie podwyżki w czasie, ale w takim przypadku związkowcy chcą przedstawienia konkretnej „ścieżki dojścia” do wspomnianego tysiąca.
– Od 1 września wypłacamy podwyżkę 300 zł, a pracownicy DPS-ów dostali również około 200 zł w styczniu – mówi prezydent Krzysztof Żuk. – To nie jest tak, że nie widzimy problemu, nic nie robimy. Robimy.
– Zgodnie z deklaracją prezydenta miasta możliwość przyszłorocznych regulacji zostanie przedstawiona wraz z propozycją budżetu na przyszły rok – zapowiada Katarzyna Fus, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który nadzoruje pracę miejskich domów pomocy. – Etapowy sposób realizacji podwyżek wymuszony jest wdrożonymi przez rząd zmianami podatkowymi i dużym ubytkiem dochodów miasta, konsekwencjami postępującej inflacji, mechanizmami wypłaty rekompensat utraconych dochodów, jak i wieloma niewiadomymi co do przyszłorocznych budżetów samorządowych.
O podwyżki upominają się nie tylko pracownicy sektora socjalnego. – Oprócz pracowników MOPR, DPS-ów, mamy również naszych urzędników, którzy często pracują za minimalną pensję, i ogromną rzeszę pracowników niepedagogicznych w szkołach – mówi Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina. – Rozmawiamy o tych wszystkich pracownikach mierząc siły na zamiary.
Związkowcy z DPS-ów oczekują też ustawowych rozwiązań, które zapobiegną obciążaniu podopiecznych kosztami ich podwyżek. – Bo jeżeli wzrośnie nam płaca, to wzrośnie też koszt utrzymania mieszkańca – podkreśla Guz. – Musimy zadbać o zmiany ustawowe, żeby nasza płaca wzrastała, a podopieczni nie byli tym obciążani.