Kilkadziesiąt osób protestowało w Lublinie przeciwko zatrudnianiu na tzw. "umowy śmieciowe”. Pikietę zapoczątkowali związkowcy z Solidarności. Przemaszerowali z ul. Królewskiej na pl. Marie Curie Skłodowskiej.
– Niestety, jesteśmy skazani na takie umowy – mówi Mateusz Chrząstowski, jeden z uczestników pikiety. – Studiuję dwa kierunki, ale wątpię czy po zakończeniu nauki będę mógł liczyć na normalną umowę o pracę.
Mówi się, że sami decydujemy się na "śmieciówki”. Zgoda, ale z drugiej strony nie mamy innego wyboru.
Organizatorzy protestu alarmują, że trzy czwarte ludzi przed 30-tką pracuje na tzw. umowach śmieciowych. Solidarność powołuje się przy tym na badania Polskiej Akademii Nauk. Związkowcy twierdzą, że tylko z powodu ‘śmieciówek”, co roku do budżetu państwa nie trafia 300 mld zł składek.
– Pracując umowach śmieciowych, młodzi ludzie nie będą mogli liczyć na emerytury – mówi Marian Król, szef lubelskiej Solidarności. – To jest problem, z którym młodzież musi się zmierzyć. Dlatego właśnie pikietujemy przed uczelnią. To początek kampanii informacyjnej, która ma edukować młodych ludzi. Powinni wiedzieć, że cofamy się kulturowo i cywilizacyjnie.
Związkowcy zwracają uwagę, że praca na podstawie tzw. umowy śmieciowej to nie tylko brak składek na emeryturę. Oznacza to również brak ubezpieczenia i prawa do urlopu, brak stabilności zatrudnienia i często bardzo niskie wynagrodzenie. Zatrudnieni na tego typu umowach nie mają też szans np. na zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego.