Bezlitosna dla nawierzchni lubelskich dróg okazała się pogoda panująca w ostatnich dniach. Kierowcy przeklinają dziury w jezdni, bo nie ma dnia, by w asfalcie nie pojawiły się nowe ubytki. Siedem ekip drogowców ciągle jeździ z ulicy na ulicę, a miasto musi się przygotować na dodatkowe wydatki
Najwięcej szkód widać na ulicach, które od dłuższego czasu nie były odnawiane. Szczególnie dużo pracy przy łataniu jezdni było ostatnio na al. Witosa, ul. Grafa, Mełgiewskiej, Nadbystrzyckiej, Lipowej, Zana, Kunickiego, Al. Racławickich oraz al. Unii Lubelskiej.
Mocno podziurawione były także: Turystyczna, Walecznych, Dożynkowa, Północna, al. Kraśnicka, Wojciechowska, Główna, Raszyńska, Borelowskiego, Strzelecka, Jagiellońska i Cisowa.
Skąd się biorą dziury w jezdni? To proste. Zamarzająca w szczelinach woda zwiększa swoją objętość, a rozpychając się zwyczajnie rozsadza asfalt. Dzieje się tak, gdy temperatura spada poniżej zera, a właśnie taką mamy ostatnio pogodę. Właśnie dlatego asfaltowi nie są jest straszny siarczysty mróz, ale zabójcze dla niego jest zmiana temperatury z dodatniej na ujemną.
– W ostatnich dniach kilkukrotnie odnotowano zmiany temperatury w okolicy 0 stopni Celsjusza – podkreśla Karol Kieliszek z Urzędu Miasta i przyznaje, że to duży problem. – Ze względu na ciągły proces powstawania kolejnych ubytków naprawione nawierzchnie kontrolowane są codziennie. Nad utrzymaniem ulic we właściwym stanie pracuje obecnie siedem brygad roboczych.
Ekipy drogowców krążą po mieście praktycznie całymi dniami. – Ze względu na szybko postępujące zmiany w stanie nawierzchni ulic, planowanie robót ogranicza się do jednego, dwóch dni do przodu. Podczas codziennego patrolu plany te są ponownie weryfikowane – informuje Kieliszek. – Ubytki doraźnie naprawiane są specjalną masą bitumiczną wbudowywaną na zimno. Kolejnego dnia, po wyprodukowaniu masy „na gorąco”, następuje już docelowe zabezpieczenie nawierzchni.
Naprawa zniszczeń spowodowanych przez zamarzającą wodę kosztowała tej zimy miejską kasę prawie 50 tys. zł i już wiadomo, że to nie koniec. O wiele więcej trzeba było wydać na odśnieżanie, chociaż nie wszędzie widać tego efekty. Firmy zajmujące się odgarnianiem śniegu oraz sypaniem soli i piasku dostały tej zimy od miasta już 6 mln zł, z czego 5 mln za pracę, a 1 mln „za gotowość”.
Uszkodziłeś auto?
Kierowca, który uszkodził pojazd wskutek złego stanu jezdni, może dochodzić odszkodowania od miasta, na co ma trzy lata od zaistnienia szkody. Aby mieć twarde dowody, najlepiej od razu po zdarzeniu wezwać na miejsce strażników miejskich lub policjantów. Druk wniosku, który należy dostarczyć do Zarządu Dróg i Mostów można pobrać z naszego portalu dziennikwschodni.pl. W zeszłym roku miasto dostało od kierowców pięć wniosków o odszkodowanie za uszkodzenie pojazdu na dziurawych jezdniach, wszystkie dotyczyły uszkodzonych opon oraz felg. Wszystkie zostały przekazane przez Zarząd Dróg i Mostów firmom odpowiedzialnym w poszczególnych rejonach Lublina za utrzymanie jezdni w należytym stanie.
50 tys. zł
kosztowała tej zimy naprawa zniszczeń nawierzchni ulic
6 mln zł
wydało miasto tej zimy na odśnieżanie