Dziś rusza rozprawa w sprawie służbowych kart Urzędu Miasta, który nie chce ujawnić wyciągów z listą transakcji. Żąda ich Fundacja Wolności twierdząc, że wyciągi muszą być jawne, bo dotyczą publicznej kasy. Mimo to Ratusz nazywa je „dokumentami prywatnymi”
Nie pierwszy raz Fundacja Wolności prosi miasto o takie wyciągi, ale pierwszy raz ich nie dostaje. Wcześniej przed dwa lata z rzędu otrzymywała je bez problemu, ale tym razem Ratusz tłumaczy, że zmieniło się orzecznictwo sądowe i wyciągów nie można już uznać za informację publiczną.
Niezadowolona z tej odpowiedzi fundacja złożyła skargę do sądu, by ten zmusił Urząd Miasta do pokazania wyciągów. Rozprawa zaplanowana jest na dziś, co nie oznacza, że jeszcze dziś musi zapaść wyrok.
Wojewódzki Sąd Administracyjny ma ocenić, czy prezydent Lublina zobowiązany jest udostępnić te dokumenty. Według Urzędu Miasta takiego obowiązku nie ma. – Wymienione wyciągi bankowe nie stanowią dokumentów urzędowych – stwierdza Zbigniew Dubiel, szef radców prawnych Ratusza w udzielonej sądowi odpowiedzi na skargę.
Urząd tłumaczy, że choć karty są służbowe, to wyciągi z nich są już... prywatne. To oficjalna linia Ratusza, który pisze do sądu, że wyciągi „są „oświadczeniem woli banku (...) zawierającym m.in. zestawienie operacji finansowych dokonanych na danej karcie” i że „mają one charakter dokumentów prywatnych”.
Miasto twierdzi też, że czym innym jest informacja o transakcjach, a czym innym sam wyciąg, będący tylko „nośnikiem”. To tłumaczenie fundacja ocenia jako absurdalne, bo idąc tym tropem za „nośniki” i „dokumenty prywatne” należałoby też uznać zarówno faktury wystawiane miastu przez prywatne firmy, albo ich umowy z miastem.
– Natomiast te informacje prezydent wielokrotnie udostępniał zainteresowanym – podkreśla Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności.
Wyrok sądu, niezależnie od jego treści, wcale nie musi zakończyć sporu. Przegranej stronie będzie przysługiwać odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a tu na wyrok czeka się długo, czego dowodzi spór o zakaz wstępu z psami do Ogrodu Saskiego. W tej sprawie wyrok w pierwszej instancji zapadł w marcu 2015 r., zaś rozprawa przed NSA ma się odbyć dopiero w przyszłym roku.
O wyciągi ze służbowych kart Ratusza pyta nie tylko Fundacja Wolności. Prosił o nie również jeden z radnych PiS, Piotr Breś. Dostał odpowiedź, że żądanie dokumentów to już kontrola działań prezydenta, a pojedynczy radny nie jest od tego, by taką kontrolę prowadzić, bo jest to zadaniem Komisji Rewizyjnej Rady Miasta.
Urząd Miasta ma 16 służbowych kart płatniczych przypisanych do poszczególnych osób, wśród których jest prezydent i jego zastępcy, niektórzy urzędnicy i jeden kierowca. Każda z kart ma indywidualny limit wydatków, który dla prezydenta i jego zastępców wynosi 10 tys. zł, podobnie jak dla przewodniczącego Rady Miasta i kilku urzędników. Większy limit, 20 tys. zł, ma jedna z pracownic Wydziału Kultury.
W wyciągach za lata 2014 i 2015, ujawnianych na wniosek Fundacji Wolności, dominowały płatności za bilety, noclegi i usługi gastronomiczne związane zarówno z podróżami służbowymi, jak i podejmowaniem oficjalnych gości samorządu miasta.