Dzięki czujności kobiety pracującej w banku przy ul. Zana, 86-letni mieszkaniec Lublina nie stracił swoich oszczędności
W środę przed południem do mieszkającego w centrum Lublina 86-latka zadzwonił mężczyzna. Podał się za policjanta Andrzeja Zielińskiego.
- Powiedział, że na terenie Lublina działa grupa przestępcza, która oczyszcza konta bankowe. Następnie wypytał o konta i lokaty bankowe oraz o pieniądze na nich się znajdujące. Później poinformował, że musi udać się do banku i wypłacić wszystkie oszczędności, bo inaczej padnie ofiarą oszustów - wyjaśnia Kamil Karbowniczek z lubelskiej policji.
Zakładał konto oszustowi
86-latek poszedł do banku przy ul. Lipowej i wypłacił 50 tys. zł. Z tymi pieniędzmi pojechał na ul. Zana do banku BZWBK. Tam założył nowe konto i wpłacił całą kwotę.
- W trakcie zakładania konta mieszkaniec Lublina cały czas rozmawiał przez telefon, a do obsługi konta podał nie swój numer telefonu. To wzbudziło podejrzenia czujnej pracownicy banku, która zorientowała się, że mężczyzna rozmawia z oszustem - dodaje Kamil Karbowniczek.
Zdziwiona całym zdarzeniem kobieta poprosiła 86-latka o przekazanie słuchawki. Wtedy rozmówca powiedział, że jest wnuczkiem 86-latka i podał swój numer telefonu. Po chwili rozłączył się. Dzięki niej 86-latek nie stracił wszystkich swoich oszczędności.
Oszustwa na tzw. policjanta lub wnuczka to ostatnio prawdziwa plaga. Policja przypomina, że nigdy nie informuje o prowadzonych przez siebie sprawach telefonicznie, policjanci nigdy nie proszą o przekazanie pieniędzy.
Pomysłowość oszustów nie zna granic. Przed przekazaniem jakichkolwiek pieniędzy czy innych wartościowych rzeczy, warto najpierw skontaktować się z osobą, do której mają one trafić. - Nie ulegajmy presji czasu wywieranej przez oszustów. Żeby nie stać się ofiarą takiego przestępstwa musimy działać rozważnie i nie ulegać emocjom oraz kierować się zasadą ograniczonego zaufania do nieznanych nam osób - dodaje Kamil Karbowniczek.