Miasto naruszyło prawo zawierając umowę z firmą mającą zbudować przy ul. Wieniawskiej biurowiec na nową siedzibę Urzędu Miasta. Tak uznała Krajowa Izba Odwoławcza. W jej ocenie umowa najmu była w istocie zleceniem prac budowlanych bez wymaganego przetargu.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Przypomnijmy: w lutym 2014 r. Ratusz ogłosił, że poszukuje do wynajęcia biur o powierzchni powyżej 14 tys. mkw. znajdujących się w centrum Lublina. Urzędnicy nie wymagali, by budynek już istniał, zastrzegli za to, że interesuje ich wyłącznie obręb al. Solidarności, al. Unii Lubelskiej, Al. Zygmuntowskich, al. Piłsudskiego, ul. Narutowicza, Głębokiej, Sowińskiego i Poniatowskiego.
Jeszcze przed tym ogłoszeniem miasto przyznało, że interesuje się biurowcem, którego budowę lubelska firma Orion planowała na kupionej trzy miesiące wcześniej od miasta działce przy ul. Wieniawskiej.
I to właśnie ofertę złożoną przez Orion wybrali urzędnicy spośród trzech, które wpłynęły do Ratusza w odpowiedzi na ogłoszenie o poszukiwaniu biur. Umowę najmu Ratusz zawarł z Orionem w sierpniu 2014 r. Z zastrzeżeniem, że po dwóch latach deweloper będzie zobowiązany na żądanie Ratusza sprzedać miastu budynek za cenę rynkową. Wartość 10-letniego czynszu oszacowano na 70 milionów zł. Firma nie ujawnia mediom zakładanych kosztów prac budowlanych, natomiast z uchwały Krajowej Izby Odwoławczej można wyczytać, że jest to kwota ok. 80 mln zł.
Umowa była ostro krytykowana w trakcie ubiegłorocznej samorządowej kampanii wyborczej przez działaczy PiS, w tym kandydata tej partii na prezydenta miasta, Grzegorza Muszyńskiego. Zarzucał on w tej sprawie niegospodarność ubiegającemu się o reelekcję prezydentowi Krzysztofowi Żukowi. W odpowiedzi Żuk pozwał Muszyńskiego do sądu w trybie wyborczym i proces ten wygrał, ale w drugiej instancji wyrok został uchylony.
Przez osiem miesięcy sprawę biurowca kontrolował Urząd Zamówień Publicznych i doszedł do wniosku, że umowa najmu była w rzeczywistości zleceniem prac budowlanych, które odbyło się z pominięciem ustawy nakazującej organizację przetargu.
Wniosek taki UZP wysnuł m.in. z tego, że wynajęto nieistniejący budynek, z tego, że umowa ściśle określała wymogi co do tego budynku i zastrzegała, że strony będą uzgadniać szczegóły techniczne „w ramach bieżącej współpracy”. A także z faktu, że umowa pozwala miastu odkupić budynek i określa sposób ustalenia ceny (średnia z dwóch niezależnych wycen).
Ratusz nie zgadzał się z oceną dokonaną przez Urząd Zamówień Publicznych. Sprawa trafiła więc do Krajowej Izby Odwoławczej, która nie przyznała miastu racji i zgodziła się z wnioskami UZP. – Argumentacja jest tak obszerna, że nie wymaga szczególnego uzupełnienia, niecelowe jest także jej powtarzanie – czytamy w uchwale.
Ani Urząd Zamówień Publicznych ani Krajowa Izba Odwoławcza nie stwierdziły, że miasto powinno rozwiązać zawartą z naruszeniem prawa umowę. Budowa biurowca zaczęła się dwa tygodnie temu (na zdjęciu).