Możemy mieć problem – przyznają władze Lublina i martwią się zalegającym w mieście śniegiem. Nadzorem objęte są cztery rejony miasta. A magistrat już szykuje sprzęt przeciw- powodziowy.
Lublin szykuje się do roztopów. Lustro Zalewu Zemborzyckiego jest obniżone do 2,5 metra. – To poziom minimalny. Zalew jest przygotowany na przyjęcie wielkiej wody – mówi Alinowski.
– Worki z piaskiem to już teraz mogą mi zacząć przywozić – wzdycha Krzysztof Woźniak, mieszkaniec ul. Koło. – Jestem tu od 30 lat, przez ten czas zalało mnie trzy razy. Ostatnio trzy lata temu. Wokół domu miałem 600 worków, ale woda wybiła mi przez podłogę. Ale wtedy nie było tyle śniegu. Boję się pomyśleć, co będzie teraz. Powódź jest pewna.
W czterech punktach miasta cały czas mierzony jest poziom wody w rzekach, a sprzęt przeciwpowodziowy został przeniesiony znad zalewu do budynku straży pożarnej, która użyczyła miastu swój magazyn. Dzięki temu w razie potrzeby sprzęt będzie mógł szybko trafić w ręce tych, którzy mają nieść pomoc mieszkańcom.
Magistrat już wytypował najbardziej zagrożone przez wodę obszary miasta. – To okolice ul. Koło, Nałkowskich, Dzierżawnej i Firlejowskiej – wylicza Alinowski.
– Mamy łodzie, mamy sprzęt, mamy ludzi. Jesteśmy gotowi tak jak każdego dnia – zapewnia Michał Badach, rzecznik strażaków. – Jeśli problem będzie poważny, wzmocnimy obsadę.
Najgorszy możliwy scenariusz to nagła odwilż. – Najlepszy to plus trzy stopnie w dzień i minus trzy w nocy – mówi Włodzimierz Stańczyk, szef Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. – Dzięki temu śnieg w dzień topniałby powoli, w nocy odwilż by przyhamowywała i śnieg schodziłby powoli.
– Pojawiła się jednak prognoza, że od czwartku przyszłego tygodnia przyjdą dodatnie temperatury w dzień i w nocy. Wtedy może być niebezpiecznie – stwierdza Jerzy Ostrowski, dyrektor miejskiego Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego.
Służby wojewody podają, że ostatni raz tak gruba warstwa śniegu zalegała w naszym regionie w 2001 roku.