- Przepracowałem ponad 50 lat na uczelni i dostałem pięć albo sześć nagród po kilkaset zł. Tymczasem urzędnicy otrzymują w ciągu jednego roku nawet 27 tys. zł - pisze nasz Czytelnik w odniesieniu do artykułu o nagrodach dla urzędników.
Dzień dobry,
po przeczytaniu tekstu w poniedziałkowym Dzienniku: "Hojne premie dla urzędników. Kto dostał najwięcej i za co?" nie mogę powstrzymać się od kilku zdań komentarza.
Na roczne nagrody za bycie urzędnikami władza wydaje grube miliony nie swoich pieniędzy. Myślę sobie, że taka kwota równoważy kolejne podwyżki np. podatku od nieruchomości.
Jak łatwo ludzie władzy wydają podatników pieniądze, czy podobnie postępowaliby z własnymi pieniędzmi? Przecież urzędnicy niczego nie produkują, ale zarabiają relatywnie bardzo dobrze. Przepracowałem ponad 50 lat na uczelni i dostałem pięć albo sześć nagród po kilkaset zł. Tymczasem urzędnicy otrzymują w ciągu jednego roku nawet 27 tys. zł.
Taka kwota przekracza roczne dochody wielu ludzi pracy i zapewne przyznawana jest każdego roku. Ile więc można dodatkowo zarobić z ludzkich podatków? Teraz już wiadomo dlaczego każdego roku władza podwyższa mieszkańcom podatki i opłaty. Zasadne byłoby upublicznienie ilu mamy dzisiaj urzędników żerujących na społeczeństwie, a ilu było np. w 1988 r. Ile wówczas kosztowało utrzymanie tej kasty, a ile obecnie? Zachęcam do opublikowania takich danych. Interesujące byłyby dane o powiązaniach ludzi władzy i ich partyjnych koneksjach na stanowiskach.
Z poważaniem
Jerzy