Schorowanej Marcie Lisowskiej z Nowodworu, której ZUS już po raz drugi odebrał rentę, chce pomóc pan Konrad z Warszawy.
- Piękny gest, nie wiem jak mam dziękować - mówi przez łzy Marta Lisowska. Tydzień temu opisaliśmy jej historię. Schorowana kobieta została bez środków do życia. Z pomocą ruszyli nasi Czytelnicy.
Do domu pani Marty zaczęli zaglądać bliżsi i dalsi sąsiedzi. - Przynoszą
po kilogramie cukru, ziemniaków. Pomagają, jak mogą - dodaje Lisowska. - Jestem wszystkim bardzo wdzięczna, ale wolałabym nikogo nie prosić o pomoc. Tylko mieć rentę, która naprawdę mi się należy.
Z tym jednak jest problem. Decyzję orzeczników może zmienić tylko sąd. A to potrwa nawet rok. - Z czego Marta będzie żyć przez ten czas? - pyta jej siostra Elżbieta Lisowska. - Kolejny raz przechodziłyśmy gehennę z ZUS-em.
Cztery lata temu Marcie Lisowskiej przyznano rentę. Ale w lutym 2005 roku lubelski ZUS odebrał jej świadczenie. Trzeba było interwencji Dziennika Wschodniego, by po 3 miesiącach ZUS zmienił zdanie i jednak przyznał kobiecie rentę. Wtedy kierownictwo lubelskiego ZUS tłumaczyło, że stan kobiety nagle się pogorszył, dlate-
go można ją było uznać za niezdolną do pracy.
Czy tym razem pani Marta ma szansę na podobne rozwiązanie? - Może jeszcze raz wystąpić z wnioskiem o rentę - radzi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik lubelskiego oddziału ZUS. - Stan zdrowia będą oceniać nasi orzecznicy w konsultacji ze specjalistami od chorób, na które cierpi ta pani. Obiecuję, że komisja zostanie powołana możliwie najszybciej.