Baner z hasłem „Lwów odzyskamy, banderowców ubijemy” nawoływał do nienawiści – uznał sąd. Mężczyźni, którzy wywiesili transparent na Arenie Lublin, zostali skazani na prace społeczne. Nie mogą też wchodzić na trybuny podczas zmagań reprezentacji Polski i Ukrainy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Sprawę rozstrzygnął w czwartek Sąd Rejonowy Lublin-Zachód. Na ławie oskarżonych zasiadali 32-letni bezrobotny Zbigniew W., 29-letni Marcin K., ratownik medyczny oraz 31-letni Paweł T., magazynier z Lublina. Śledczy zarzucili im publiczne nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym.
Chodzi o incydent z maja ub. r. Na murawie Areny Lublin rywalizowali wówczas rugbiści z Polski i Ukrainy. W pierwszej połowie spotkania na trybunach gospodarzy pojawiły się banery z hasłem „Lwów odzyskamy, banderowców ubijemy”. Ochroniarze nie byli w stanie skutecznie zareagować. Prowokacyjne hasła usunęło dopiero kilka kobiet, które oglądały zmagania sportowców.
Podczas procesu obrona przekonywała, że oskarżonym chodziło jedynie o kultywowanie pamięci o polskiej historii Lwowa i upamiętnienie wydarzeń sprzed lat.
– Upamiętnianie dotyczy przeszłości, a zwrot „ubijemy” dotyczy przyszłych zamiarów – skwitował uzasadniając wyrok sędzia Łukasz Czapski. – Z treści napisów wynika, że postawiono znak równości miedzy narodowością ukraińską, a tzw. banderowcami. Oba banery były wcześniej przygotowane, a ich wywieszenie planowano. Było to więc nawoływanie do nienawiści – tłumaczy.
Zbigniew W. został za to skazany na 6 miesięcy ograniczenia wolności. W tym czasie będzie musiał co miesiąc zaliczyć 20 godzin prac społecznych. Podobne, ale 9-miesięczne wyroki, wymierzono Pawłowi T. i Marcinowi K. Za surowszą karą przemawiał fakt, że obaj mieli wcześniej konflikty z prawem. Podczas odbywania kary wszyscy trzej nie mogą wchodzić na mecze między reprezentacjami Polski i Ukrainy.
– Kara ograniczenia wolności jest adekwatna, bo forma samego czynu była łagodna – mówi sędzia Czapski i podkreśla, że oskarżeni nie wykrzykiwali wulgaryzmów.
Głównymi dowodami w procesie były nagrania z kamer monitoringu oraz zeznania świadków. Kamery zarejestrowały nie tylko wieszanie banerów, ale i agresywną reakcję ich autorów na zbliżających się ochroniarzy.
– Kiedy podeszliśmy do sektora z transparentem, grupa kibiców zbliżyła się do nas. Zagrozili, że dojdzie do rękoczynów – opowiadał śledczym szef ochrony z firmy Impel. Jeden z kibiców, wyjątkowo agresywny, miał prowokować ochronę do wezwania policji. Pytał ochroniarzy o to „czy są patriotami?”.
– Powiedział, że dzieci będą się tutaj uczyć patriotyzmu, bo szkoła ich tego nie nauczy – wspominał szef ochrony. – Mówił, że cała Polska to zobaczy.
Oskarżonym groziło do 2 lat więzienia. Czwartkowy wyrok jest nieprawomocny.