Pomyśl, zanim wyrzucisz coś na ulicę. Straż Miejska ma surowiej karać tych, którzy śmiecą w publicznych miejscach . Takie polecenie wydał prezydent Lublina.
Sypanie mandatami nie będzie łatwe. - Kiedy przechodzi umundurowany patrol, to każdy kto ma zamiar popełnić czyn zabroniony prawem w danej chwili zachowuje się poprawnie - przyznaje Waldemar Wieprzowski, komendant Straży Miejskiej. Sęk w tym, że strażnicy nie mogą pracować w cywilnych ubraniach.
Ostrzej mają być też traktowani ci, którzy mają bałagan na swoich posesjach. - Działania polegające na wzywaniu kogoś do posprzątania nie przynoszą skutku - zauważa prezydent. Dlatego urząd ma zlecać sprzątanie takie posesji, a potem odzyskiwać pieniądze od właściciela nieruchomości. Jeśli nie zechce zapłacić, miasto wejdzie mu na hipotekę.
Przepis jest, ale martwy. Co prawda miasto kupiło ostatnio sporą partię koszy. Ale trafiły one w te miejsca, w których śmietniki już stały, w większości na przystanki komunikacji miejskiej. I w całej operacji chodziło nie tyle o to, by koszy było więcej, co o to, żeby były one własnością miasta, a nie firm zajmujących się sprzątaniem. Żeby spełnić wymogi uchwały, trzeba by kupić co najmniej dwa tysiące koszy na śmiecie.