Marszałek województwa lubelskiego wspierał monopolistę. Za dopuszczanie nad brzeg Wisły w Kazimierzu Dolnym statków turystycznych jednego armatora, musi teraz zapłacić aż 50 tys. zł kary. To pierwsza w kraju grzywna dla władz województwa.
- Wiele razy próbowałem uzyskać zgodę na dzierżawienie schodów umożliwiających zejście do nabrzeża. Mógłbym wówczas prowadzić swoją działalność - tłumaczy Skorek. Ale decyzja podlegającego marszałkowi Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie była zawsze odmowna.
- Ich tłumaczenie brzmiało: "nie, bo nie”. Ale nie dziwię się. Bo co mieli powiedzieć? Że pozwolenie dali konkurencji za to, że organizowała dla pracowników marszałka świetne imprezy? - pyta Skorek, który pracował kiedyś u dzisiejszego konkurenta i obsługiwał podczas rejsów urzędników.
Puławski przedsiębiorca szukał pomocy w policji i prokuraturze. Zareagował tylko UOKiK. - Nakazaliśmy marszałkowi zaniechanie praktyk antymonopolistycznych - tłumaczy Ewa Wiszniowska, dyrektor lubelskiej delegatury urzędu. - Jego postępowanie uderzało nie tylko w pana Skorka. Poszkodowani byli również turyści, których pozbawiono prawa wyboru najkorzystniejszej oferty.
Prezes UOKiK nadał decyzji rygor natychmiastowej wykonalności. Jeżeli urzędnicy marszałka będą przeciągać wydanie pozwolenia na działalność Skorka, zapłacą oprócz 50 tys. zł także karę za zwłokę. Minimalna stawka to tysiąc euro dziennie (około 4,6 tys. zł - red.).
Postanowienie nie podoba się Henrykowi Skoczkowi, dotychczasowemu monopoliście na Wiśle. - Zastanawia mnie, w czyim interesie działał prezes UOKiK - pyta Skoczek.
Urząd Marszałkowski ma dwa tygodnie na odwołanie. - Nie wiem jeszcze, co zrobimy. Od UOKiK nie dostaliśmy żadnego pisma. Poinformowali prasę, a nas nie - obrusza się Tomasz Makowski z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego.
Puławski armator nie ukrywa radości. - A kara dla marszałka wcale mnie nie cieszy. Bo kto ją zapłaci? Wiadomo, podatnicy.