Polonez, którym jechała szóstka młodych ludzi w wieku 17–21 lat, zjechał nagle do rowu i się przewrócił. Na miejscu zginął 21-letni mieszkaniec Włodawy. Pozostali pasażerowie zostali ranni. Policjantom tłumaczyli, że autem kierował kolega, który zginął. Okazało się jednak, że kierowcą był, 21-letni mieszkaniec Urszulina, który zresztą nigdy nie miał prawa jazdy.
Najbardziej tragiczna okazała się jednak sobota. W Kraśniku zginęła 68-letnia rowerzystka, potrącona przez samochód. W Gruszce Zapolskiej, w gminie Sułów, z upływu krwi zmarł 66-letni mężczyzna. Wcześniej został potrącony przez samochód ciężarowy. Sprawca wypadku zbiegł nie udzielając pomocy poszkodowanemu. Do podobnego zdarzenia doszło także w Borowie, w gminie Gorzków. Tam sprawca wypadku również nie udzielił pomocy 34-letniemu pieszemu. Mężczyzna zmarł.
Śmiertelnie zakończyło się również wczorajsze potrącenie w Jankach, w gminie Horodło. Kierujący mercedesem uderzył rowerzystę. 55-latek zginął na miejscu.
Do tragicznych wypadków przyczyniły się nie tylko trudne warunki – gęsta mgła i deszcz, ale także alkohol i brak ostrożności. Zarówno kierujących, jak i pieszych.
– To jeden z najbardziej tragicznych weekendów na drogach naszego regionu – mówi komisarz Arkadiusz Delekta z lubelskiej drogówki. – Niestety. Po raz kolejny okazało się, że brawura i lekkomyślność wzięły górę. Pamiętajmy, że jesienna pogoda wymaga dużo większej czujności zarówno od kierujących, jak i pieszych. Dni robią się coraz krótsze, jest gorsza widzialność. Do tego dochodzi śliska i mokra jezdnia.
Jak zapowiada policja, w weekendy na drogach naszego regionu pojawi się większa niż zazwyczaj liczba patroli. Ma to na celu zmniejszenie liczby wypadków.
W Lublinie taką akcję przeprowadzono już w miniony weekend. Na ulicach roiło się od radiowozów. Nie doszło do żadnego poważnego wypadku.