Zmianę nazw czterech ulic: Hempla, Herc, Szymańskiego i Wójtowicza zaproponuje Ratusz lubelskim radnym. Głosowanie w tej sprawie planowane jest na maj. Nazwę zmienić ma również ul. Bolesława Ducha, ale z zupełnie innego powodu
Przemianowanie czterech ulic wymusza tzw. ustawa dekomunizacyjna. Nakazuje ona zmianę nazw, które upamiętniają „osoby, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny”, w tym „odwołują się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989”.
Gotowa jest już propozycja zmian. – Ulica Hempla miałaby się stać ul. Kołłątaja, jako jej naturalne przedłużenie. Dla ul. Szymańskiego nowa nazwa to ul. Skryta, a dla dzisiejszej ul. Wójtowicza jest to ul. Emila Czaplińskiego – wylicza Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. – Odcinek ul. Herc między al. Witosa i Chemiczną nosiłby imię Anny Walentynowicz, a odcinek od al. Witosa do Drogi Męczenników Majdanka stałby się ul. Hanki Ordonówny.
Takie propozycje zaakceptował już działający w Ratuszu zespół ds. nazewnictwa ulic. – Ale decyzja należy do Rady Miasta. Głosowania mają się odbyć w maju – zastrzega Halina Danczowska, przewodnicząca zespołu. Ale zanim nowymi nazwami zajmie się Rada Miasta, propozycje zmian muszą być zaopiniowane przez właściwe rady dzielnic.
Miotła dekomunizacji może ominąć pl. Seidlera, ul. Obrońców Pokoju i ul. Raabego. Miejski zespół ds. nazewnictwa uznał, że w tym przypadku zmiany nie są zasadne. – Ulica Raabego ostała się nawet w Warszawie – wyjaśnia Danczowska. Możliwe jest jednak, że nazwy te zmieni wojewoda, który od jesieni będzie mieć do tego prawo na mocy tzw. ustawy dekomunizacyjnej.
Z zupełnie innego powodu, niezwiązanego z dekomunizacją, nazwę zmienić ma ul. Bolesława Ducha. – Ta nazwa jest błędna, generał miał na imię Bronisław. Potwierdza to rocznik oficerski z 1932 r., a to wiarygodne źródło – mówi Danczowska.
Ustawa
Weszła w życie 2 września i dała samorządom rok na przemianowanie ulic. Po upływie tego czasu wojewodowie będą mogli sami zmieniać nazwy, których nie pozbyli się wcześniej lokalni radni. Ta sama ustawa mówi też, że dokumenty ze starymi nazwami nie muszą być wymieniane na nowe. Przy ul. Hempla stały meldunek mają teraz 74 osoby, przy Wójtowicza 83, przy Szymańskiego 41, zaś przy ul. Herc 140 osób.
Młodzi na tropie
Do wyszukiwania ulic, którym trzeba „zdekomunizować” nazwy zachęcana jest nawet młodzież i to przez Kancelarię Sejmu, która prowadzi rekrutację do Sejmu Dzieci i Młodzieży zbierającego się w Dzień Dziecka. Na posiedzenie zaproszonych ma być 230 dwuosobowych zespołów, które najlepiej wywiążą się z zadania polegającego na „odnalezieniu w ich najbliższym otoczeniu miejsca, którego nazwa powinna zostać zmieniona zgodnie z przepisami ustawy” i zaproponowaniu nowej nazwy „odwołującej się do pamięci o bohaterze lokalnym”.
Można też wskazać miejsce dotąd bezimienne. Efektem tego wezwania jest złożony do prezydenta wniosek uczniów jednego z liceów, by ul. Raabego przemianować na ul. Ludwika Christiansa. Inni uczniowie chcą zmiany nazwy os. XXX-lecia, ale tu samorząd nie ma nic do powiedzenia.