Nie ma na razie przymiarek do zwolnień załogi w miejskich spółkach zatrudniających ponad 2,5 tys. pracowników. Wszyscy jednak zastrzegają, że cięć nie ma „w tej chwili”, bo trudno przewidzieć rozwój sytuacji.
Zwolnień nie planuje nawet największa spośród spółek komunalnych, czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, które daje zatrudnienie 1263 osobom. To jeden z największych pracodawców w Lublinie, który znalazł się w trudnej sytuacji, gdy z powodu epidemii mocno okrojono rozkłady jazdy autobusów i trolejbusów.
– Na ten moment sytuacja spółki jest stabilna i zarząd nie planuje zwolnień grupowych – uspokaja Weronika Opasiak, rzeczniczka MPK Lublin. – Chcielibyśmy zachować obecny stan zatrudnienia. Wszystko jednak zależy od tego, jak będzie się zmieniać sytuacja na rynku.
Mimo zamrożenia gospodarki nie ubyło zajęć załodze drugiej pod względem wielkości spółki komunalnej prowadzonej przez samorząd Lublina. Jest nią Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, strategiczne dla funkcjonowania miasta, które zatrudnia 877 pracowników. – Nie ma u nas w tej chwili żadnych zwolnień, żadnych cięć płac i etatów – zapewnia Magdalena Bożko, rzeczniczka MPWiK.
Równie strategiczne znaczenie ma Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, które dostarcza ciepło do prawie 75 proc. gospodarstw domowych w Lublinie oraz do szpitali, szkół, centrów handlowych, czy też świątyń. Spółka daje pracę 384 osobom.
– Na chwilę obecną nie ma przesłanek do redukcji zatrudnienia, czy zmniejszania wynagrodzeń pracownikom – podkreśla Teresa Stępniak-Romanek, rzeczniczka LPEC. Personel został rozmieszczony po 36 różnych obiektach na terenie Lublina, aby ograniczyć kontakty pomiędzy pracownikami. – Cały miejski system ciepłowniczy objęty jest elektronicznym systemem nadzoru, większość nowoczesnych węzłów cieplnych umożliwia obsługę zdalną, kontakt z pracownikami firmy odbywa się drogą mailową lub telefonicznie.
Do zaciskania pasa zmuszona jest miejska spółka zarządzająca dużymi obiektami sportowymi, m.in. kompleksem pływackim Aqua Lublin, halą Globus, Centrum Sportowo-Rekreacyjnym przy ul. Łabędziej, czy też stadionem Arena Lublin. Z powodu epidemii wszystkie te obiekty zostały z dnia na dzień zamknięte, a spółka straciła wpływy m.in. z biletów, wykupionych treningów.
– Od razu ograniczyliśmy do minimum obsługę tych obiektów, a zatem związane z tym koszty. Pracownicy zostali poproszeni o korzystanie z zaległych, zeszłorocznych urlopów – podkreśla Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji „Bystrzyca”, spółki zatrudniającej ok. 200 osób. – Nie ma u nas zwolnień, obniżek wynagrodzeń, czy zmniejszania wymiaru etatów. Z niecierpliwością czekamy na decyzje umożliwiające otwarcie obiektów sportowych, w tym basenów. Trudno teraz dywagować o tym, co będzie, jeśli będzie się przedłużał okres zamknięcia tych obiektów.