Kilkumetrowa roślina przy ul. Wallenroda w Lublinie budzi niepokój mieszkańców. Obawiają się, że to groźny barszcz Sosnowskiego. Administracja i botanicy uspokajają.
Barszcz sięgający okna na parterze rośnie obok bloku przy ul. Konrada Wallenroda 11. – Barszcz zasadziła moja żona kilka lat temu i od tamtej pory nigdy nikomu nie zaszkodził – tłumaczy Jan Prystupa, mieszkaniec ulicy.
Pan Jan bez żadnych obaw dotyka rośliny. Proponuje żebyśmy też spróbowali. Dotykamy ostrożnie liści, a potem też łodygi. Rzeczywiście nic się nie dzieje.
Do administracji osiedla Mickiewicza dotarły sygnały, że barszcz może być groźny. Urzędnicy postarali się o opinię eksperta w tej sprawie. – Barszcz, który rośnie przy ul. Wallenroda nie jest dla człowieka niebezpieczny – zapewnia Zbigniew Wiszniewski, kierownik administracji. – To inna odmiana, niż parzący barszcz Sosnowskiego, dlatego nie będziemy interweniować w tej sprawie. Roślina zostanie tam, gdzie rośnie – dodaje.
Pracownicy lubelskiego Ogrodu Botanicznego potwierdzają, że roślina nie jest groźna. – Barszcz, który rośnie przy ul. Wallenroda, to barszcz Mategazziego, a nie Sosnowskiego. Może on zaszkodzić ludziom tylko w wyjątkowych sytuacjach, na przykład, gdy ktoś jest na niego uczulony – tłumaczy Grażyna Szymczak, botanik. – Dla świętego spokoju można wyciąć roślinę, ale wtedy powinniśmy być konsekwentni i trzeba by było wytępić na przykład wszystkie pokrzywy w mieście – dodaje.
Barszcz Sosnowskiego, którego tak obawiają się niektórzy mieszkańcy osiedla występuje w Polsce bardzo rzadko.
– W byłym ZSRR był uprawiany jako roślina pastewna. W ubiegłym wieku próbowano siać go także u nas, jednak roślina nie przyjęła się, zdziczała i występuje u nas rzadko – uspokaja Szymczak. Dotknięcie rośliny może skończyć się oparzeniami i powstaniem trudno gojących się ran.