Pięć tysięcy zł zadośćuczynienia za straty moralne ma zapłacić właściciel hipermarketu OBI. Jego pracownicy stwierdzili, że klient posługuje się fałszywym banknotem. - I potraktowali mnie jak mafioso - oskarżał Edward W.
Edward W. w styczniu ubiegłego roku kupował z żoną w OBI przy ul. Zwycięskiej w Lublinie. Mężczyzna podał kasjerce 100 zł, które wypłacił z bankomatu. Kobieta włożyła banknot do testera i urządzenie pokazało, że setka jest fałszywa. Pojawili się ochroniarze. Banknot został sprawdzony przy drugiej kasie. Tam również wyszło, że to fałszywka. Zajściu przyglądali się klienci.
Ochroniarze zaprowadzili mężczyznę na zaplecze. Wezwani na miejsce policjanci skuli go w kajdanki i zabrali do radiowozu. Po dwóch godzinach w komisariacie wypuszczono go do domu.
Po ekspertyzie wykonanej przez Narodowy Bank Polski okazało się, że banknot jest prawdziwy. Klient, którego policja poinformowała o tym kilka miesięcy po zdarzeniu, poszedł do sądu i zażądał zadośćuczynienia za straty moralne. W poniedziałek sąd przyznał mu za to 5 tys. zł.
- Wątpliwości budziła procedura zatrzymania - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Jakubiec. - Można było uniknąć zbędnego zamieszania podczas kontroli. Można było ją przenieść w ustronne miejsce już po pierwszym sprawdzeniu banknotu i pojawieniu się wątpliwości.
- Właściciel prowadzi bardzo dużą działalność, a to powinno zobowiązywać do dbania o dobro innych - kontynuował sędzia.
Sąd stwierdził, że podejrzenie tego, że banknot był fałszywy, nie było naruszeniem prawa. Zwłaszcza że dwa urządzenia testujące pokazały, że może być fałszywy.
Odszkodowanie ma być wypłacone klientowi wraz odsetkami od 20 września 2008 roku - od czasu, kiedy złożył pozew. Edward W. żądał też od OBI publikacji przeprosin za straty moralne, ale sąd nie przyznał mu racji i stwierdził, że samo zatrzymanie było wskazane.
Mężczyzna nie chciał komentować wczoraj wyroku. Z uzasadnieniem orzeczenia zgadza się miejski rzecznik praw konsumenta w Lublinie. - Sklepy będą teraz przywiązywać większą wagę do profesjonalizmu pracowników ochrony - mówi Lidia Baran-Ćwirta. - Takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko, ale świadczą o poziomie obsługi w sklepach.
(er)