Wychowankowie lubelskiego domu dziecka codziennie oglądają z okna półnagą kobietę. - W naszym sąsiedztwie nie powinien wisieć billboard reklamujący skąpą i prześwitującą bieliznę - oburzają się wychowawcy.
Billboard (duży plakat reklamowy) z rozebraną młodą kobietą wisi na ścianie przy domu dziecka od kilku dni. Wcześniej w tym miejscu reklamowano piwo. - Denerwuje mnie, że dzieci muszą na to patrzeć - przyznaje Katarzyna Saczuk, wychowawczyni w Domu Dziecka im. Ewy Szelburg-Zarembiny. - Takich plakatów nie powinno tutaj być. Przecież żaden z rodziców nie chciałby, żeby jego dziecko budziło się i zasypiało patrząc na reklamę alkoholu albo na rozebrane kobiety.
Roznegliżowana kobieta na billboardzie nie podoba się też dyrekcji placówki ani wychowawcom. - Nikt nas nie pytał, co sądzimy na ten temat - mówi Lidia Goguł, zastępca dyrektora domu dziecka.
Administrator budynku tłumaczy, że nie ponosi odpowiedzialności za treść billboardu. - Dla nas to tylko zarobek. Za te pieniądze utrzymujemy starą kamienicę w dobrym stanie.
Właścicielem plakatów jest Agencja Art Marketing Sindicate w Poznaniu. Zleca ich rozklejanie i dzierżawi od zarządcy powierzchnię reklamową. Okazuje się jednak, że i ona za treść billboardów nie odpowiada. - Nie mamy wpływu na to, co jest na plakacie. Treść dyktuje klient, który reklamuje swój produkt - tłumaczy Iwona Plater-Zyberek.
- Reklamodawcy nie muszą liczyć się z opinią i odczuciami społeczeństwa. Nie zmieni się to, dopóki nie zostanie ustanowione restrykcyjne prawo dotyczące reklamy - komentuje psycholog dr Anna Siudym.
Iwona Plater-Zyberek z poznańskiej agencji reklamowej podpowiada rozwiązanie. - Często zdarzają się podobne interwencje. Zwracamy się wówczas do naszych klientów, żeby zgodzili się na przeniesienie reklamy - wyjaśnia. - W Gorzowie w pobliżu kościoła wisiał plakat zachęcający do używania prezerwatyw. Udało się przekonać reklamodawcę, że nie jest to najlepsza lokalizacja i przenieśliśmy billboard w bardziej neutralne miejsce. Może powinno tak być i w tym konkretnym przypadku. •
dr Anna Siudym z Wydziału Psychologii UMCS
Dzieci szybko uczą się, obserwując otoczenie. Są bardziej podatne na reklamę niż dorośli. Wzorce z bilbordów stają się dla nich normą. Dlatego nie powinny być narażane na częsty kontakt z agresywną lub mającą seksualny podtekst reklamą.