Naukowcy z Lublina, Puław i Rzeszowa dostaną 40 milionów euro na badania naukowe. Tak w ostatniej chwili zdecydował minister nauki i zmienił decyzję ekspertów z Warszawy, Krakowa, Poznania i Wrocławia. Ci chcieli dać pieniądze uczelniom ze swoich miast.
Kilka dni później wnioskami zajął się zespół ekspertów powołany przez ministra nauki Michała Seweryńskiego. W jego skład weszło 12 przedstawicieli z Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania. - Najpierw pracowaliśmy w podgrupach. Potem odbyło się wspólne spotkanie, na którym wytypowaliśmy listę projektów przeznaczonych do realizacji - wyjaśnia Marek Maniecki z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji w Warszawie, jeden z członków zespołu.
Wśród ośmiu wytypowanych wniosków znalazły się projekty uczelni tylko z tych miast, z których pochodzili oceniający je eksperci. Na liście zabrakło za to propozycji z innych części Polski, m.in. tej z Lublina.
- Jednak ostateczna decyzja należała do ministra - mówi Leszek Grabarczyk, zastępca dyrektora Departamentu Strategii i Rozwoju Nauki w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - A ten, po konsultacjach z nami, zmienił przygotowany przez ekspertów ranking.
Dwa projekty: z Krakowa i Wrocławia, zostały połączone z innymi wnioskami. A na listę trafiły dwa nowe: Centrum Promieniowania UJ z Krakowa i… Eco-Tech z Lublina.
- Usilnie pracowaliśmy, żeby Lublin znalazł się na tej liście, więc nie mogło być inaczej. Liczyliśmy na więcej, ale 40 milionów euro, czyli ok. 150 milionów zł, to też niemałe pieniądze - komentuje prof. Wiesław Kamiński, rektor UMCS.
W zeszłym tygodniu lista wytypowanych wniosków trafiła do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, które zajmie się ostatecznych podziałem pieniędzy. A te trafią do wnioskodawców w przyszłym roku.