– Blisko 50 lat po akcji „Ból Tomka Kawiaka” znowu nadszedł czas na protest. Nie zgadzamy się na wycinanie kolejnych obszarów zielonych pod budowę. Co się stanie, gdy znikną drzewa? – piszą organizatorzy środowej artystycznej akcji. Zapraszają wszystkich, dla których drzewa i mieszkające wśród nich ptaki są ważne.
– Spotkamy się w środę o godzinie 13 na parkingu przed budynkiem Instytutu Sztuk Pięknych Wydziału Artystycznego UMCS i przejdziemy na działkę sąsiadującą z naszą siedzibą. Tam będziemy otulać drzewa pasami płótna. Nie wiem na ile drzew wystarczy nam przygotowanej tkaniny, mam nadzieje, że na sporo i będzie to robiło wrażenie – mówi studentka Emilia Skubis, która zaprasza do udziału wszystkich zainteresowanych. Szacuje, że teraz grupa organizująca artystyczne wydarzenie to ponad dwadzieścia osób.
Młodzi ludzie chcą nawiązać do akcji „Ból Tomka Kawiaka”.
– Wymyśliłem środową akację i opowiedziałem studentom o Tomaszu Kawiaku. Jego nowatorski wówczas pomysł był zrealizowany tak dawno temu, że nawet wykładowcy już tego nie pamiętają, a co dopiero studenci. Artysta pochodzący z Lublina, teraz rozpoznawalny na świecie, już wiele lat temu zwrócił uwagę na zagrożenie przyrody – tłumaczy Grzegorz J. Nowicki, animator kultury i plastyk, dlaczego zainspirował młodych ludzi wydarzeniem z 1970 roku.
Wtedy pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Zieleni tak niefortunnie przycięli korony rosnących przy ul. Narutowicza drzew, że zostały jedynie dramatycznie wyglądające kikuty. Tomasz Kawiak na odcinku między ul. Okopową a Peowiaków wczesnym rankiem obandażował okaleczone korony. Zastosował pasy płótna, tak jak w środę zrobią studenci i ich pomocnicy. W 1970 roku mieszkańcy dowiedzieli się o pierwszym ekologicznym happeningu z plakatów z logo ówczesnego Biura Wystaw Artystycznych jakie artysta rozlepił w mieście.
Protest Tomasza Kawiaka przeszedł do historii Lublina i sztuki.
– Naszym celem jest ukazanie sprzeciwu w artystyczny sposób. Będziemy otulać drzewa, pokażemy, że nie jest nam obojętna przyszłość miasta. Wierzymy, że działania takie są potrzebne. Chcemy zwrócić uwagę władz na zatrważającą częstotliwość prowadzonych wycinek drzew na terenie Lublina. Miasto, które jawiło się przyjezdnym jako pełne zieleni i przyjazne przyrodzie miejsce, zamienia się powoli w betonową dżunglę, gdzie rządzi prawo silniejszego i bogatszego. Nie możemy przechodzić obojętnie obok tak jawnego braku szacunku wobec przyrody – tłumaczą organizatorzy dzisiejszej akcji. I dodają, że są świadomi, że wchodzą na prywatny teren, ale nie robią nic złego, właściciel nie poniesie żadnych strat. Liczą się z tym, że deweloper szykujący wycinkę drzew, które z okien widzą studenci, może wezwać policję albo strażników.
Chodzi o teren między siedzibą Żandarmerii Wojskowej a Wydziałem Artystycznym UMCS, kupiony przed laty od wojska przez firmę deweloperską. Spółka Wikana chce tu postawić kilka bloków, a Urząd Miasta uznał już, że teren nadaje się pod inwestycję mieszkaniową i wydał decyzję określającą warunki zabudowy.