W niedzielę wieczorem studenci Wydziału Artystycznego UMCS zaprezentują swój projekt placu Litewskiego.
Dziewięcioro studentów IV roku malarstwa lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej przez pół roku pracowało nad najważniejszym projektem w ich dotychczasowej karierze - przestrzenną makietą ich wizji placu Litewskiego.
- Różne pomysły na temat placu, o których słyszymy od dawna, można nazwać literackimi. Dużo słów, poezji. A mało działania - mówi Maciej Wróblewski, jeden ze studentów. - My postanowiliśmy zrobić konkret - makietę.
Studenci pracowali nad nią w każdy czwartek na zajęciach z projektowania otoczenia, które prowadzi prof. Dobrosław Bagiński. - Lublin jest ważnym europejskim miastem, metropolią. A nasz główny plac przypomina prowincjonalny skwerek. To należy jak najszybciej zmienić - mówi profesor.
- Plac powinien być miejscem, do którego będą przychodzili ludzie. Tylko po co mają tam teraz przychodzić? Żeby się spotkać pod Baobabem? Czy żeby wsiąść w jeden ze stających obok autobusów? - pyta Bagiński. - Nam zależy na tym, żeby w tym placu wywołać stany życia.
Zdaniem młodych urbanistów, w tej chwili Litewski jest pogrążony w chaosie. - Jak oglądamy albumy z czasów PRL wydaje nam się, że nawet wtedy lepiej wyglądał. Było przynajmniej więcej bratków - śmieje się Paweł Pogorzelski.
- Ale za to bardzo podoba nam się architektura wokół. To piękne, monumentalne budynki - dodaje Lucyna Rajchel. - Problem w tym, że trzykondygnacyjne gmachy wobec trzyhektarowego placu tracą swoją skalę. One powinny się odpowiednio prezentować.
Pomysłodawcom zależy też na przeciągnięciu na teren placu inwestorów. - Na takie rozwiązanie dużo łatwiej będzie znaleźć pieniądze -podkreśla prof. Bagiński. - A co ci inwestorzy mogliby zrobić na placu? To zdradzimy w niedzielę wieczorem.