Pełnomocnik prezydenta Lublina ds. ochrony informacji niejawnych uderzył uczestnika niedzielnej demonstracji antykapitalistów przed lubelskim Ratuszem.
- Uderzyłem! - przyznaje Tomasz Nowosad. - Nawet nie wykorzystałem w pełni swoich możliwości. Gdybym to zrobił, on by już się nie podniósł.
W minioną niedzielę pod hasłem "Marszu dla kapitalizmu” w centrum Lublina demonstrowali działacze i sympatycy Unii Polityki Realnej. O imprezie uprzedzono władze miejskie i otrzymano na nią zgodę. Uczestnicy przemaszerowali sprzed Centrum Kultury na pl. Litewski. Tu natknęli się na grupkę młodzieży, najprawdopodobniej anarchistów. Ich kontrdemonstracja była nielegalna. Wszyscy udali się przed Ratusz - anarchiści poprzedzali demonstrację UPR. Pierwsi weszli także na ratuszowe schody. I tu w prowadzonej dotąd z uśmiechem konwersacji zazgrzytało. - Każdy może tutaj stać! - Tak? To my was zasłonimy - przekrzykiwali się.
Jak twierdzi Tomasz Nowosad, który był w grupie zwolenników kapitalizmu, uderzono jednego z jego przyjaciół. - Oceniłem sytuację i zareagowałem prawidłowo. Nie mam w zwyczaju biernie przyglądać się biciu moich przyjaciół. Uderzyłem! W zamieszaniu sam także zostałem uderzony, być może przypadkowo, bo nie wierzę, by ktoś celowo zaczepił kogoś, kto waży ponad 100 kg i wygląda jak ja.
Bójkę zarejestrował operator z Panoramy lubelskiej: człowiek w płaszczu i kapeluszu uderza młodego anarchistę. Ten przewraca się.
- Nie kopałem. Uderzyłem ręką, nie pamiętam czy otwartą dłonią, czy pięścią. Czy leżał? Kopnął mnie i się poślizgnął, zresztą ja również się poślizgnąłem - twierdzi Nowosad. - Widziałem siebie w relacji Panoramy. Posądzenie o kopanie tylko na podstawie obejrzanego newsa jest nieporozumieniem.
- Nie czuję się winny - dodaje Nowosad. - To była samoobrona. Jeżeli za mój czyn zostanę ukarany, będzie to dla mnie krzywda.