Nie będzie kontroli Ratusza w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji.
W rozmowach z nami – co opisaliśmy w piątkowym Dzienniku Wschodnim – pracownicy spółki zarządzającej miejskimi obiektami sportowymi anonimowo skarżą się na mobbing ze strony prezesa, Zdzisława Hołysza. Ten zaś wszystkiemu zaprzecza.
Piątkowe spotkanie z prezydentem Krzysztofem Żukiem zorganizował prezes MOSiR.
– Prosili o to pracownicy, dotarły do nas dwa pisma w tej sprawie, ale w żadnym nie ma wzmianki o mobbingu – zapewnia Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, zastępca prezydenta. – W pismach tych pracownicy wspominali o niezadowalających ich zdaniem wynagrodzeniach – dodaje.
Sam Żuk na piątkowym spotkaniu miał stwierdzić, że firma ma we własnym zakresie rozwiązać wewnętrzne problemy.
Oficjalnych wiadomości na temat przebiegu spotkania nie ma. – To było wewnętrzne zebranie dla pracowników i nie jestem upoważniony, by przekazywać jakiekolwiek informacje z tego spotkania – ucina Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR.
W piątek opublikowaliśmy anonimowe skargi pracowników twierdzących, że w spółce dochodzi do mobbingu. Relacjonowaliśmy też pismo wywieszone w spółce przez jeden ze związków na korytarzu spółki. Była w nim informacja, że nagrody za odśnieżanie stadionu rozdzielono niesprawiedliwie i ci, którzy pracowali więcej, dostali mniejsze kwoty.
W piątek rano po tej publikacji sekretarka MOSiR powołując się "na prośbę prezesa” wysłała nam kopię listy osób nagrodzonych za odśnieżanie stadionu z imionami, nazwiskami i dokładnymi kwotami.
Po piątkowej publikacji pojawiły się kolejne zarzuty, m.in. o ujawnianie prywatnych spraw pracowników.
– Nie interesuje mnie życie prywatne pracowników, chyba że mają ciężką sytuację i trzeba im pomóc tak, jak pomogłem jednemu z pracowników wykładając swoje pieniądze i prosząc innych, by zorganizowali zrzutkę – odpowiada Hołysz.
Padały też pytania o zakup dwóch nowych samochodów przez spółkę znajdującą się w trudnej sytuacji finansowej.
– Kupiliśmy dwie dacie, bo używane do prac przy zalewie lubliny rozpadają się, a ich naprawy pochłaniały dużo pieniędzy. W przeciwnym razie pracownicy musieliby chodzić pieszo. A zakup pojazdów był planowany już dawno – stwierdza prezes.
Hołysz zaprzecza pogłoskom, że jest spokrewniony z prezydentem miasta, ale przyznaje: Znamy się od ponad 25 lat.