Przyślijcie oficjalne pismo, a my zobaczymy, co da się zrobić - na taką odpowiedź stołecznych urzędników rodzina Kuleczowów czekała od tygodni.
O Kuleczowach piszemy od połowy lutego. Lubelski sąd zdecydował, że 8-osobowa rodzina ma zostać deportowana do Rosji. Mimo że jej członkowie mają polskie korzenie (za udział w powstaniu styczniowym ich przodkowie zostali zesłani na Syberię), dzieci chodzą do lubelskich szkół, a w ich domu mówi się tylko po polsku. - Czujemy się Polakami i dlatego wróciliśmy - mówi Swietłana Kuleczowa. - Chcemy mieszkać, pracować i uczyć się w Polsce - dodaje Arkadij Kuleczow.
W pomoc Kuleczowom zaangażowało się wiele osób. Senator Józef Bergier poruszył ich sprawę w Senacie. Caritas zapewniła pomoc prawną. Sąsiedzi z ul. Grzybowej wysłali listy do władz miasta, marszałków Sejmu i Senatu, także do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do tego ostatniego napisali też członkowie Centrum Duszpasterstwa Młodzieży. Pod apelem o wstrzymanie deportacji Kuleczowów podpisali się wolontariusze z kilku lubelskich stowarzyszeń i organizacji charytatywnych.
Odpowiedź właśnie przyszła. - Otrzymaliśmy pismo z Biura Obywatelstw i Praw Łaski w Kancelarii Prezydenta. Jego treść jest bardzo optymistyczna - mówi adwokat pomagający Kuleczowom (który od początku sprawy prosi o anonimowość). - Okazuje się, że prezydent mógłby rozpatrzyć sprawę naszej rodziny w kwestii nadania im polskiego obywatelstwa.
Warunek? Kuleczowowie muszą zwrócić się do prezydenta z oficjalną prośbą o nadanie obywatelstwa. - Złożymy takie pismo - mówi adwokat. - Tym bardziej że w piśmie od prezydenta widać dobrą wolę i chęć pomocy.
Do czasu wyjaśnienia sprawy rodzina przebywa w ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej. Deportacja jest wyznaczona na połowę maja. - Cały czas modlimy się, żeby do tego nie doszło - mówi Arkadij Kuleczow. - A teraz, dzięki panu prezydentowi, pojawiła się iskierka nadziei.