- Traktuję pisanie jako hobby i nie oznacza to, że chcę zmienić swój status zawodowy. Zresztą napisanie jednej książki nie czyni z człowieka pisarza. Jestem po prostu autorką jednej książki i mam z tego powodu frajdę – mówiła podczas wtorkowego spotkania autorskiego Joanna Mucha, która opublikowała „Wszystko się stało”.
W swoim literackim debiucie Mucha opisuje historię Anny, która po tajemniczym kataklizmie zamieniającym ludzi w poddanych pierwotnym instynktom „dzikich”, jako jedna z nielicznych zachowuje świadomość i rozpoczyna walkę o przeżycie.
- Od wielu lat jestem zainteresowana tropieniem atawizmów, czyli tego co jest w ludziach zwierzęce. Potem zaczęłam zastanawiać się, jak może wyglądać świat po upadku cywilizacji – opowiadała autorka. – W czasie wymyślania fabuły bardzo się w nią wciągnęłam. W głowie układały mi się kolejne elementy. Potrafiłam obudzić się w nocy i robić notatki w telefonie komórkowym, żeby mi nie umknęły.
Potem było już samo pisanie. Rozpoczęło się 1 sierpnia w 2014 r. - Ostatni, najmocniejszy rozdział napisałam w ciągu jednego tygodnia – wspomina Mucha. – To było po wyborach w 2015 r., kiedy zakończyłam funkcję rzeczniczki sztabu. Przez tydzień nie robiłam nic innego. Jadłam, paliłam papierosy i pisałam. Przytyłam wtedy cztery kilogramy. To był tydzień, którego nigdy nie zapomnę.
Książka „Wszystko się stało” ukazała się staraniem wydawnictwa W.A.B.