Czym może się skończyć wpadnięcie muszki do oka? Rachunkiem
na 70 zł. W niesprzyjających okolicznościach możliwa jest nawet interwencja policji
Pan Dariusz przyszedł do Dziennika bardzo zdenerwowany. Właśnie wrócił z gabinetu okulisty przy zakładzie optycznym w centrum Lublina.
- Szedłem ulicą i nagle do oka wpadła mi mała czarna muszka wielkości mszycy - opowiada. - Jak na złość w pobliżu nie było żadnego człowieka, który mógłby tę muszkę z oka mi wyjąć. Przychodnia była blisko, ale pomyślałem - lekarze strajkują, więc nie ma co się tam pchać. Wszedłem więc do pierwszego z brzegu zakładu optycznego. Tam akurat była lekarka. Wyjęła mi muszkę z oka zwykłą chusteczką higieniczną. Zajęło jej to może 30 sekund. Po czym powiedziała, że należy się jej za to 70 złotych. Zdębiałem!
Pan Dariusz nie zapłacił za usługę i nie zamierza płacić. Tłumaczy, że jest rencistą i nie stać go na taki wydatek. A sądził, że wyjęcie muszki z oka będzie zwykłą ludzką przysługą.
- Ten pan rzeczywiście u nas był i nie zapłacił za wizytę - mówi właściciel zakładu optycznego, w którym Dariusz Jakubczyk skorzystał z pomocy lekarki. - Ale proszę nie wiązać tego zdarzenia z nami. Tego pana przyjął lekarz okulista, który prowadzi własną działalność. Zresztą, uważam, że ten człowiek wiedział przecież gdzie wchodzi. W gabinecie płaci się za wizytę.
Co na to pani doktor? - W oku było nie jedno, tylko trzy ciała obce. Muszka, rzęsa i poproszek - wylicza lekarka, która przyjęła Dariusza Jakubczyka (okulistka nie chce podać swojego nazwiska - red.). - Zbadałam pacjenta, usunęłam z trudem wszystkie trzy ciała ukryte głęboko pod powieką. A ponieważ potem zaczął się awanturować przy pacjentach, przedstawiając mnie w bardzo złym świetle, sprawę zgłosiłam na policję.
O cenę usługi usunięcia muszki zapytaliśmy w lubelskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia. - Wyjęcie ciała obcego z oka według cennika usług refundowanych wynosi 50 zł - mówi Elżbieta Lasota, rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia. - Ale to cena samej usługi, bez dodatkowych kosztów. Lekarz może sobie doliczyć jeszcze cenę poświęconego czasu i cenę swojej wiedzy. Nie licząc kosztów lokalowych. Uważam, że pacjent powinien wcześniej zapytać, ile taka usługa będzie kosztować, żeby nie był zaskoczony, jak w opisanym przypadku - dodaje rzeczniczka.