Potrzebni są fachowcy, którzy pomogą konserwować pół setki przepięknych ikon. Wschodnie malowidła opuszczają piwnice.
- Na wystawie chcemy pokazać około 50 ikon - zdradza Zygmunt Nasalski, dyrektor muzeum. - Pochodzą z różnych okresów: od XVII do XIX wieku - dodaje.
- Te ikony do tej pory wcale nie były prezentowane. Leżały w muzealnym magazynie - przyznaje Izabela Jarosławska, zamkowy konserwator dzieł sztuki. - Trafiały do nas jeszcze przed II wojną światowa, w jej trakcie i tuż po niej. Przeważnie pochodzą ze wschodniej Polski.
- Większość z nich była niemal całkowicie zniszczona - mówi Danuta Szewczyk-Prokurat. - Jedna z pań konserwatorek, która pracowała tu w latach powojennych opowiadała nam o pewnej siedemnastowiecznej ikonie, którą odkopano w ziemi na cmentarzu w pobliżu jednej z cerkwi.
Mówiła, że dostała worek z ziemią i musiała z niego wyjmować maleńkie kawałki deski, które trzeba było ułożyć niczym puzzle - dodaje.
Teraz ta ikona przedstawiająca Chrystusa Pantokratora w otoczeniu apostołów jest już gotowa do prezentowania zwiedzającym.
Po konserwacji jest już najcenniejszy eksponat: datowana na początek XVII w. ikona ukazująca zaśnięcie Maryi. Jezus - zgodnie z apokryficznymi przekazami - trzyma w ramionach duszyczkę Maryi. A nad nim na chmurkach unoszą się apostołowie w nadprzyrodzony sposób zgromadzeni w jednym miejscu przez aniołów.
W pracowni na konserwację czeka jeszcze kilkadziesiąt ikon. Każdą przez dwa tygodnie trzeba dezynfekować z zarodników grzybów. Robi się to okładając deskę bibułą nasączoną specjalnymi preparatami i trzymając w foliowym worku. Dopiero potem można uzupełniać ubytki.
Żeby zdążyć na czas z przygotowaniem eksponatów, muzeum szuka zewnętrznych pracowni konserwatorskich. - Bo w naszej pracują tylko trzy osoby - wyjaśnia Nasalski.