Kierowcy i przechodnie nie wiedzieli, że trzeba uważać bo na drodze można spotkać pędzących z wielką prędkością uzbrojonych przestępców. Jedną z pierwszych osób, która widziała konwój po przekroczeniu Wisły była Maria Krawczyk, inspektor w Urzędzie Gminy Puławy. – Byłam wtedy w pracy. Nasze okna w sekretariacie wychodzą na ulicę Piłsudskiego. Ujrzałam radiowozy na sygnale, które eskortowały jakiś srebrny pojazd. Dopiero po kilku minutach skojarzyłam to wydarzenie
z informacją podaną w radiu
We wczorajszej akcji policyjnej na terenie Lubelszczyzny uczestniczyło siedem oznakowanych radiowozów z Lublina oraz kilka nieoznakowanych aut. W sumie udział w konwoju jadącym za uciekającymi porywaczami wzięło kilkudziesięciu policjantów. Dwa radiowozy towarzyszyły porywaczom do Dorohuska.
Koszty akcji zostaną pokryte z budżetu państwa. Wczoraj nikt nie potrafił powiedzieć jak są wysokie. Według Marcina Szyndlera z Zespołu Prasowego KGP trudno przypuszczać, żeby rząd Niemiec zapłacił
w całości lub częściowo za poniesione wydatki. Zdaniem Szyndlera obowiązkiem policji jest ściganie przestępstw na terenie kraju. Tak było
w tym przypadku.
– Wczorajsza akcja pokazała przy okazji, że nasi kierowcy nie potrafią prawidłowo reagować na sygnały świetlne i dźwiękowe – twierdzi podinsp. Jan Kotowski, naczelnik SRD KMP w Lublinie. – Wielu zmotoryzowanych, zamiast ułatwić przejazd kolumnie wykonywało niezrozumiałe i niebezpieczne manewry. To utrudniało akcję. Przypominam, że w takiej sytuacji należy zwolnić i umożliwić przejazd pojazdom uprzywilejowanym.
Podziękowania z RTL
Przedwczoraj – w czasie relacji z wydarzeń na lubelskich drogach – ściśle współpracowaliśmy z dziennikarzami niemieckiej stacji telewizyjnej RTL. Niemieckim kolegom po fachu przekazaliśmy – jako jedyni – pierwsze słowa uwolnionej zakładniczki. Wieczorem otrzymaliśmy od redakcji gorące słowa podziękowania za współpracę.