Zaczęło się od robaków w kaszy na półkach, a skończyło na odchodach gryzoni w magazynie.
Kontrolerzy z sanepidu wkroczyli do sklepu w czwartek po skardze klienta, który znalazł w kaszy jęczmiennej z Leclerca robaki.
- Takie rzeczy już się nie zdarzają nawet w wiejskich sklepikach, a co dopiero w dużych hipermarketach w mieście - grzmi Paweł Policzkiewicz, dyrektor lubelskiego sanepidu. - Masa przeterminowanych produktów na półkach jednego z działów, najróżniejsze owady w produktach sypkich - wylicza. - To, co zastali inspektorzy w hipermarkecie przy ul. Turystycznej, woła o pomstę do nieba. Zamknęliśmy pięć stoisk, m.in. z kaszami, mąką i makaronami.
- To nasze przeoczenie - tłumaczył Jerzy Wawerek, szef Leclerca przy Turystycznej. - Przy takiej ilości towarów to się może zdarzyć, choć nie powinno. Teraz robi się z tego sensację. A trzymanie przeterminowanych produktów na półkach nigdy nie jest celowe. W końcu każdy chce dbać o klienta.
Sanepid zamknął część Leclerca. Zdjęcia i montaż: Agnieszka Mazuś
Wczoraj od rana market pracował normalnie. Tylko zamknięta alejka była odgrodzona barierką. Leclerc poinformował klientów, że to… "z powodu inwentaryzacji”. Taki komunikat znajdował się na wywieszonej kartce.
Tym razem epidemiolodzy stracili cierpliwość i zdecydowali o zamknięciu całej spożywczej części hipermarketu. - Nie da się stwierdzić, które produkty na półkach są zanieczyszczone, a które dobre. Dlatego zamknęliśmy całość - wyjaśnia szef sanepidu. W sklepie nie będzie można kupić produktów spożywczych, jedynie chemiczne i gospodarstwa domowego.
- Nic o tym nie wiem i nie będę tego komentował. W pracy będę dopiero w poniedziałek - mówił nam przez telefon Jerzy Wawerek.
Gdy byliśmy wczoraj po południu na Turystycznej, część spożywcza była nadal otwarta, a pracownicy zapełniali towarami półki, które przeszły dezynsekcję. - Mieliśmy problem z dostarczeniem pisma, ale po dłuższych poszukiwaniach dyrekcji udało się - dodaje Policzkiewicz. - Część spożywcza została zamknięta.
Teraz Leclerc ma obowiązek przeprowadzić deratyzację na zapleczu. Policzkiewicz zapowiedział, że dziś sprawdzi, czy sklep faktycznie nie sprzedaje żywności.