Jest wyrok w sprawie gangu włamywaczy, który okradał hurtownie papierosów. Grzegorz B. i jego kompani działali w całym kraju. Ukradli towar wart miliony złotych – dowiedli śledczy.
Sprawę gangu rozstrzygnął Sąd Okręgowy w Lublinie. W poniedziałek, po ponad dwóch latach procesu, skazał wszystkich pięciu oskarżonych na kary więzienia oraz grzywny. Członkowie grupy muszą również pokryć kilka milionów strat, jakie spowodowali.
Gangiem Grzegorza B. zajmowali się śledczy z całego kraju, również z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. To postępowanie dotyczyło włamania do lubelskiej hurtowni papierosów przy ul. Chemicznej. Doszło do tego pod koniec listopada 2014 r. Złodzieje zrobili dziurę w dachu, wyłączyli alarm i czujniki ruchu. Wynieśli z hurtowni papierosy, karty telefoniczne i produkty spożywcze za ponad 1,3 mln zł.
Okazało się, że do bardzo podobnego włamania doszło wcześniej w Rzeszowie. Złodzieje ukradli wówczas papierosy warte 1,3 mln zł. Śledczy odnotowali również niemal identyczną kradzież w Olsztynie. Tam włamywacze ukradli towar za ponad 170 tys. zł.
Śledczy ustalili, że za włamaniami stoi gang z Gdańska. Wszyscy członkowie grupy pochodzą z jednej dzielnicy i znają się od lat. Miał nimi kierować Grzegorz B.
W ramach „lubelskiego” śledztwa oskarżono pięć osób. Przed sądem stanęli Grzegorz B., Krystian P., Waldemar S., Jerzy K. oraz Mateusz D. Z kat sprawy wynika, że byli bardzo dobrze zorganizowali i dokładnie planowali kolejne włamania. Przykładem może być akcja w Lublinie.
Towar z ul. Chemicznej złodzieje zapakowali do skradzionej ciężarówki. Jechali nią kilkanaście kilometrów za miasto. W lesie przeładowali łupy na dwa inne auta, wynajęte wcześniej w Gdańsku. Członkowie grupy jechali nimi do Warszawy, gdzie tymczasowo przekazywali samochody innym kierowcom. Ci wracali po paru godzinach pustymi pojazdami. Rano auta były zwracane do wypożyczalni. Podobny mechanizm włamywacze stosowali przy innych włamaniach.
Popełnili jednak kilka błędów. Podczas skoku w Lublinie Grzegorz B. zostawił na miejscu drabinę, po której złodzieje wchodzili na dach. Na drabinie były jego ślady DNA. Włamywacze byli bliscy wpadki również po samym skoku. Jadąc z łupem zatrzymali się „za potrzebą”. Policjanci wlepili im mandat za postój w niedozwolonym miejscu. W pobliskim lesie na członków grupy czekali w tym czasie koledzy. Szykowali się do przeładowania towaru.
Jednym z dowodów w ich procesie były m.in. nagrania z monitoringu. Chociaż sprawcy byli zamaskowani, ekspertom udało się przypisać poszczególne postacie do konkretnych osób – w oparciu m.in. o budowę ciała i sposób poruszania się. Z ustaleń prokuratury wynika, że gang działał do połowy 2015 r. Skradzionych papierosów nigdy nie odnaleziono.
Grzegorz B. został skazany na 6 lat więzienia i 18 tys. zł grzywny. Krystian P. ma spędzić za kratami 5 lat i zapłacić 15 tys. zł grzywny. Waldemara S. sąd skazał na dwa i pół roku więzienia oraz 7,5 tys. zł grzywny. Mateusz D. został skazany na 3 lata pozbawienia wolności oraz 10 tys. zł grzywny. Jerzemu K. sąd wymierzył karę 6 tys. zł grzywny.
Wyrok nie jest prawomocny.