Dyrektor Adam Borowicz chce pozbawić chorych najrzetelniejszego w mieście laboratorium, oddając go w prywatne ręce. – Firmy obejmujące laboratoria stawiają
na zysk. Jakość badań spada – protestują w laboratorium.
Obydwoje podkreślają, że prywatyzacja to zguba dla wszystkich. Ale przede wszystkim dla pacjentów. – Doświadczenia są złe. Firma, która przejmuje laboratorium, zawsze naciska na lekarzy, aby ograniczali badania – wtóruje im Henryk Grela, przedstawiciel Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych na Lubelskie. – W prywatnym laboratorium nie można powtarzać badań w razie wątpliwości. Bo to rodzi koszty. Nie ma współpracy i konsultacji między pracownikami laboratorium a lekarzami zlecającymi badania.
W prywatnych laboratoriach nie można prowadzić badań sanitarnych i dochodzeń epidemiologicznych w razie zakażeń wewnątrz szpitala. Oznacza to, że pacjenci są narażeni na niekontrolowany wybuch bakterii i wirusów. – A my chodzimy po szpitalu. Bierzemy wymazy od pacjentów. Pilnujemy, aby zakażeń nie było – opowiada dr Puacz. – Prywatne laboratoria tego nie robią.
– Firmy przejmujące laboratoria kierują się osiągnięciem zysków kosztem rzetelności i wiarygodności wyników – ocenia Henryk Owczarek, prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych. – Rozmawiamy z ministrem zdrowia, aby prawnie uregulować tę kwestię. Chcemy, aby laboratoria zostały w strukturach szpitala.
Do Adama Borowicza, dyrektora szpitala, wysłaliśmy mailem pytania dotyczące prywatyzacji. Odpowiedzi nie dostaliśmy. Za to napisała do nas Czytelniczka. – Przeraziła mnie wiadomość o prywatyzacji laboratorium – wyznała. – Jak temu zapobiec? Czy głos pacjentów zupełnie się nie liczy? Skoro objęto prywatyzacją wszystkie inne laboratoria, niech chociaż jedno się ostanie, zwłaszcza że jest na wyjątkowo dobrym poziomie. •