Potrzebna była aż nadzwyczajna sesja sejmiku województwa zwołana na sobotę, żeby radni mogli podyskutować o najważniejszych dla regionu inwestycjach. Niektórzy uznali taki termin za dręczenie, inni żartowali, że dzięki temu nie muszą pomagać w pracach domowych.
Drugim dokumentem była lista "Przedsięwzięć o priorytetowym znaczeniu dla celów Strategii Rozwoju Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020”. Na niej znalazło się z kolei 49 inwestycji, które zdaniem zarządu województwa będą znacząco oddziaływać na jego rozwój regionu. Znalezienie się na tej liście nie oznacza, że inwestycja na 100 proc. zdobędzie pieniądze, ale z pewnością będzie jej o te środki łatwiej. Podobnie projekty, które nie weszły na listę również nadal mają szanse na pieniądze unijne.
Kwestia przygotowywania obu list najbardziej rozpaliła radnych. Swoje pytania o konkretne przykłady inwestycji, które się na nich nie znalazły z Chełma, Zamościa czy Lubartowa mnożyli przedstawiciele PiS. Kilka razy podnieśli sprawę projektu rewitalizacji systemu wodnego kanału Wieprz-Krzna, wartego w aż 1,7 mld zł.
- Może warto nie meliorować pewnych przestrzeni, bo jeśli ludzie stąd wyjadą to przyroda sama da sobie radę - mówił Grzegorz Muszyński (PiS), pytając w ten sposób czy nie warto tak dużych pieniędzy przeznaczyć na inny cel.
Radni krytykowali również sam sposób powstawania listy.
- Od początku zwracaliśmy uwagę na brak transparentności i jawności w tej sprawie - powiedział Marek Wojciechowski (PiS).
- Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, kto wybierał projekty - wtórował mu Artur Soboń (PiS).
- Lista wyłoniona była w sposób transparentny, tylko państwo spaliście kiedy ogłaszaliśmy nabory - odpowiedział im marszałek Sławomir Sosnowski (PSL).
Kto kogo dręczył
Sesja została zwołana na sobotę, gdyż jak tłumaczył przewodniczący sejmiku Przemysław Litwiniuk (PSL), był to pierwszy wolny termin. Z tego powodu radni PiS nie mogli wziąć udział w sobotnim marszu w Warszawie, na który wszystkich samorządowców wzywał sam Jarosław Kaczyński. Jednak nie tylko radnym PiS termin do końca odpowiadał.
Zdaniem Stanisława Misztala (PSL) opozycja czyli PiS domagając się sesji nadzwyczajnej "dręczy” innych radnych, którzy muszą przyjeżdżać do Lublina w dniu wolnym od pracy.
- Ja z przyjemnością spędzę każdą sobotę na pracy dla województwa - odpowiedziała mu radna Agata Borowiec (PiS).
- Dla mężczyzn to wyjątkowa okazja na uniknięcie prac domowych - dodał Przemysław Litwiniuk.