Sąd musiał obejrzeć kilkanaście filmów z marszu ONR, żeby rozpoznać oskarżonego o napaść na Tekturę. Poszukiwany znak szczególny: niebieska czapka.
Około godz. 20 kilkunastu uczestników marszu pojawiło się przed siedzibą Przestrzeni Działań Twórczych "Tektura” przy ul. Wieniawskie. To klub prowadzony przez Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych (kojarzone z lewicowymi, a nawet lewackimi środowiskami – red.). Jeden z nich – w niebieskiej czapce Motoru Lublin – chciał wejść do klubu. Mówił, że przyjechał z Berlina i potrzebuje noclegu. W Tekturze nikt mu nie uwierzył, zwłaszcza że obok stali zamaskowani mężczyźni.
Nieproszeni goście obrzucili klub butelkami i kamieniami, wykrzykując hasła: "Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę”. Powybijali szyby w oknach. Potem poszli.
Prokuratura oskarżyła Konrada B. o przemoc z powodu przynależności politycznej i udział w zbiegowisku, którego uczestnicy dopuścili się zamachu na budynek. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Zdaniem śledczych to właśnie Konrad B. miał próbować wejść do klubu. A potem był w grupie osób rzucających kamieniami.
Na pierwszym przesłuchaniu mężczyzna przyznał się do winy. Potem zmienił zdanie. Twierdził, że po marszu ONR pojechał do domu i nie był pod Tekturą. W czwartek podtrzymał tę wersję.
Na zdjęciach i filmach z marszu pokazanych przez policję Konrada B. wskazał jeden z członków "Tektury”, który w dniu napaści rozmawiał przez drzwi z "przybyszem z Berlina”. – Był w niebieskiej czapce Motoru Lublin – mówił wczoraj jako świadek, po czym jeszcze raz wskazał mężczyznę na filmie z marszu odtworzonym w sądzie.
Wtedy ten sam materiał sędzia Artur Majsak pokazał Konradowi B. Mężczyzna odnalazł siebie na filmie. Ale nie w niebieskiej czapce, tylko biało-czerwonym szaliku.
– Na pewno ta postać była obecna w czasie rozmowy z człowiekiem w czapce Motoru – stwierdził świadek. – Ale trudno rozstrzygnąć, czy osoba w szaliku to oskarżony. Nie jestem w stanie rozpoznać po twarzy.
Podczas okazania na policji świadek wskazał na Konrada B., choć był bez szalika ani czapki. – Jestem pewien, że był w grupie osób, które były w trakcie napaści – podkreślił wczoraj. – Były dwie osoby, jedna w szaliku, druga w czapce, o dość zbliżonych cechach wizualnych twarzy. Mój osąd opiera się przede wszystkim na elementach ubioru. Podczas okazania nie było tych atrybutów. (mb, dj)