Miesiącami toczyli boje o to, by po ruchliwym chodniku nie jeździły samochody zmuszające pieszych do uciekania sprzed maski. Straż Miejska rozkładała ręce, a urzędnicy twierdzili, że nic nie mogą. Piesi w końcu znaleźli sposób. Wystarczyło... zawstydzić bank.
Wczoraj sprawdzaliśmy to kilkakrotnie. Uczęszczany chodnik przed bankiem przy Krakowskim Przedmieściu 72 przestał być dzikim parkingiem. To jedno z tych miejsc, gdzie ruch pieszych jest o wiele większy od ruchu samochodowego. Mimo to kierowcy czuli się na tym chodniku jak u siebie. Nie było dnia, żeby jakiś samochód nie manewrował tutaj wśród przechodniów i osób czekających na przystanku na autobus.
Długą walkę z kierowcami toczyli tutaj aktywiści z grupy Pieszy Lublin. Próbowali różnych metod. Raz rozstawili nawet krzesełka, aby zagrodzić nimi dostęp do zaparkowanych już pojazdów. Oczywiście nikogo nie uwięzili na dobre, zwracali tylko uwagę, że to mimo wszystko nie parking. Nic to nie dało.
Nie pomagały interwencje u Straży Miejskiej, która twierdziła, że może karać najwyżej tych, którzy parkują przy zatoce przystankowej. Wobec parkujących w podcieniach budynku strażnicy byli bezradni.
– Jeśli chodzi o pojazdy parkujące w podcieniach, to stoją one na terenie prywatnym, należącym do banku. A na terenie prywatnym nie mamy podstaw do interwencji – mówił nam niemal rok temu Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Bezradnym rozkładaniem rąk reagował również Ratusz, bo także tam szukali pomocy aktywiści Pieszego Lublina. Jaka była odpowiedź miasta? Podcienia banku to teren prywatny i nie można zagrodzić do nich dojazdu. Nawet, jeżeli ten dojazd odbywa się wbrew przepisom, czyli po chodniku.
Błędne koło udało się przerwać... wstydem.
Piesi aktywiści wysłali do centrali banku list, a jego kopię wysłali mediom.
– Parkowanie na Państwa terenie odbywa się niezgodnie z Prawem o ruchu drogowym, ponieważ by się tam dostać, kierowcy jeżdżą po chodniku – czytamy w liście do banku. Jego autorzy zwracali uwagę, że zaparkowane pojazdy utrudniają klientom banku dostęp do bankomatu. Zwrócili uwagę na coś jeszcze. – Z powodu nielegalnego parkowania marka banku pojawia się w złym świetle w wielu artykułach prasowych i materiałach radiowych – napisali aktywiści. I na dowód, że nie są gołosłowni, dołączyli parę publikacji.
Podziałało.
Na ścianie banku pojawiły się tabliczki informujące, że nie wolno tu parkować. Wczoraj ani razu nie zastaliśmy tutaj samochodów, choć jeszcze niedawno byłoby to nie do pomyślenia. Bank zrobił swoje, chociaż nie odpisał jeszcze na list. Nie odpowiedział też na nasze wczorajsze pytania.
– My odpowiedzi się nie doczekaliśmy – przyznaje Krzysztof Lipka z Pieszego Lublina, choć zwraca uwagę, że daleko jeszcze do pełnego rozwiązania problemu. – Jeśli pracownicy banku nie parkują, to fajnie. Ale zostają jeszcze kurierzy i przypadkowi kierowcy. Tych mogą powstrzymać jedynie słupki.