Dziesiątki drzew chcą wycinać w Lublinie osiedlowe administracje tłumacząc, że drzewa zagrażają ludziom. Ale komisyjne oględziny nie zawsze potwierdzają te argumenty. Wtedy Urząd Miasta nie daje pozwolenia na wycinkę. Takich przypadków jest całkiem sporo.
Wnioski trafiające do Urzędu Miasta dotyczą nieraz dziesiątek drzew. Jest tak chociażby w przypadku os. Poręba, którego administracja chce usunąć ponad trzydzieści drzew. O ponad dwudziestu mowa jest we wniosku z ul. Szwoleżerów, osiemnastu dotyczy wniosek z os. Sienkiewicza, zaś piętnastu z os. Mickiewicza. To tylko wybrane sprawy toczące się w urzędzie.
Ale nie każda administracja dostaje to, o co prosiła. Było tak choćby w przypadku os. Mickiewicza, gdzie Ratusz zezwolił na usunięcie ośmiu drzew, zaś nie pozwolił na wycinkę siedmiu innych. Podobnie było w przypadku os. Błonie, gdzie miasto dało zgodę na wycięcie pięciu drzew, a pięć kazało zachować.
– Osiedlowe administracje przyjmują zgłoszenia od każdego mieszkańca i piszą do nas wnioski. Ale podczas wizji lokalnej okazuje się, że nie każde drzewo rzeczywiście może zagrażać bezpieczeństwu – mówi Józef Piotr Wrona z Biura Miejskiego Architekta Zieleni. Przyznaje, że nieraz jako argument podawany jest fakt, że podczas burzy drzewo może się przewrócić, chociaż taki powód można wymieniać niemal przy każdym drzewie.
Tylko w marcu, kwietniu i czerwcu Urząd Miasta wydał 96 decyzji dotyczących wycinki. – 67 decyzji było zezwalających, 9 odmownych, a 20 mieszanych, co oznacza, że na część drzew wydano zgodę, a na część nie – wyjaśnia Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. – Decyzje zezwalające dotyczyły 267 drzew, a odmowne 79 – dodaje. Zgadzając się na usunięcie 267 drzew, urzędnicy nakazali zasadzenie w zamian 646 nowych.
– Na wycinkę zezwalamy w konkretnych przypadkach – wyjaśnia Wrona. – Gdy drzewo jest obumarłe lub zamierające, gdy korzenie niszczą fundamenty albo podziemne sieci, albo gdy drzewo zagraża bezpieczeństwu ruchu, bo było posadzone blisko drogi, a teraz zasłania widoczność np. przy skręcie. Zgodę wydajemy także wtedy, gdy drzewo koliduje z inwestycją, ale wtedy nalicza się opłaty za wycinkę.
Skandal! Liście!
Ratusz dostaje też wiele telefonicznych próśb o wycięcie drzewa. – Wskazywane są najróżniejsze powody. To, że drzewo ma liście i ktoś ma dosyć sprzątania na jesieni. Że z drzewa spadł kasztan i zarysował komuś samochód. Albo to, że na drzewie gniazdują ptaki, które brudzą – wylicza Wrona. I dodaje, że rozmówcy dowiedziawszy się, że nie są to powody wystarczające do wycięcia drzewa, z reguły rezygnują ze składania wniosku.