Ktoś się pode mnie podszył, nie jechałam tego dnia autobusem – mówi nasza Czytelniczka, która dostała wezwanie do zapłaty kary za jazdę bez biletu. Na piśmie zgadza się jej imię i nazwisko, błędny jest za to numer mieszkania. To nie pierwszy taki przypadek.
Pismo, które dostała pani Katarzyna to już powtórne wezwanie do zapłaty. Pierwszego, jak twierdzi, nawet nie widziała na oczy. Drugie przyniosła jej sąsiadka. – Pismo trafiło do sąsiadki z klatki obok – opowiada nasza Czytelniczka, której imię oraz nazwisko widnieją na wezwaniu do zapłaty kary za jazdę bez biletu miejskim autobusem. Zgadza się również numer bloku, ale nie numer mieszkania. Dlatego pismo trafiło do sąsiadki.
Z wezwania wynika, że pani Katarzyna została przyłapana na jeździe bez biletu pod koniec kwietnia w autobusie linii 39. – Nie jechałam tego dnia autobusem MPK, a już na pewno nie linią 39, z której nigdy nie korzystam, bo to po prostu nie jest połączenie do mojego osiedla – opowiada kobieta. – Ktoś się pode mnie podszył.
Teoretycznie niemożliwe jest, by gapowiczowi udało się oszukać kontrolera podając dane innej osoby.
– Kontrolerzy są zobowiązani do wystawienia wezwania do zapłaty na podstawie danych z dokumentu tożsamości – informuje Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. Gapowicz może oczywiście jechać bez dokumentów, ale w takim przypadku dane, które podaje powinny być zweryfikowane przez policję. – Każdorazowo – podkreśla Fisz.
Tyle teorii.
W praktyce zdarza się, że dane przekazane przez gapowicza nie są sprawdzane przez policję, co jest niezgodne z procedurą obowiązującą kontrolerów. W efekcie takiego zaniechania wezwanie do zapłaty może trafić do niewinnego człowieka, który musi tłumaczyć, że nie jechał autobusem.
W przypadku pani Katarzyny nie będzie łatwo to udowodnić. Nawet jeśli autobus, w którym wystawiono wezwanie na jej nazwisko, jest wyposażony w kamery, to i tak nagrania z kwietnia już dawno skasowano, bo przechowywane są przez miesiąc. Co w tej sytuacji ma zrobić rzekoma gapowiczka? – Pasażerka powinna zgłosić się do naszego Biura Obsługi Klienta w celu indywidualnego rozpatrzenia jej sprawy i wzięcia pod uwagę wszystkich okoliczności – tłumaczy Fisz.
W tym roku do ZTM zgłosiły się już cztery osoby twierdzące, że gapowicz posłużył się ich danymi osobowymi. W każdym przypadku reklamację załatwiono na korzyść takiej osoby.
Gapowicze w liczbach
• Od początku roku do końca lipca w miejskich autobusach wystawiono 21 688 wezwań do zapłaty za jazdę bez ważnego biletu (dla porównania: przez cały zeszły rok było ich 36 047). W tym samym czasie wpłynęło 306 reklamacji, z czego 192 załatwiono na korzyść pasażera, a 20 spraw jest jeszcze w toku. Liczba reklamacji załatwionych na korzyść pasażera nie uwzględnia przypadków, gdy anulowano karę osobie okazującej bilet okresowy, którego nie miała ze sobą w trakcie kontroli.
• Ilu gapowiczów płaci karę? Niewielu. – Skuteczność windykacji należności nie odbiega od „średniej krajowej” i oscyluje w granicy 30 proc. – informuje Monika Fisz. Ratusz założył, że w tym roku do miejskiej kasy tytułem wpłat od gapowiczów wpłynie 5 mln złotych, tymczasem przez pół roku wpłynęło nieco ponad 843 tys. złotych, czyli niecałe 17 proc. zakładanej na ten rok kwoty.