Wdrożenie i stosowanie tej technologii byłoby niezwykle korzystne - stwierdzili ministerialni urzędnicy. I… nie dali ani grosza na realizację pomysłu lubelskiego naukowca.
- Technologia wydaje się obiecująca i stwarza nowe perspektywy, zarówno w zakresie produkcji paliw, jak i możliwości zagospodarowania dwutlenku węgla. Dlatego w opinii Departamentu Innowacji wdrożenie jej i stosowanie byłoby niezwykle korzystne - czytamy w piśmie.
Chodzi o to, że zamiast emitować dwutlenek węgla do atmosfery, można go wykorzystać. - Łącząc CO2 z wodą bez trudu uzyskamy paliwo: benzynę lub olej napędowy - tłumaczy prof. Nazimek. W efekcie mielibyśmy nie tylko własne paliwo, ale też tańszy prąd czy energię.
- Teraz trzeba sprawdzić koszty tego wdrożenia i opłacalność - podkreśla Dariusz Wójcik z Południowego Koncernu Energetycznego. - Jeśli wszystko się potwierdzi, metodą będą zainteresowane wszystkie elektrownie w kraju.
Problem w tym, że na badania potrzeba kilkadziesiąt milionów zł. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby bezpośrednie wsparcie, na przykład z Ministerstwa Gospodarki - dodaje prof. Nazimek. Przypomnijmy, że tydzień temu szef resortu Waldemar Pawlak przyjechał do Lublina spotkać się osobiście z badaczem.
Tyle że zainteresowanie ministra nie musi przełożyć się na pieniądze z resortu. - Wsparciu takich inwestycji służyć mają m.in. środki z funduszy europejskich dostępne w ramach Programu Operacyjnego "Innowacyjna Gospodarka” - czytamy w piśmie z ministerstwa.
- No to sprawa się komplikuje - mówi prof. Nazimek, który o stanowisku ministerstwa dowiedział się od nas. - Staraliśmy się o pieniądze z tego programu. Ale przysługują one tylko prywatnym firmom albo parkom technologicznym. Uczelnie nie mogą się ubiegać o te dotacje.
Parku, który byłby w stanie poprowadzić takie badania, w Lublinie także nie ma. - Wszystko trzeba by wyprowadzić poza Lubelszczyznę - wyjaśnia naukowiec. - Podobnie, gdybyśmy zaangażowali jakąś firmę. Wówczas to ona zostanie liderem projektu i wszystko przejmie.
Efekt? UMCS nie dostanie pieniędzy na badania, a potem nie zarobi na sprzedaży patentu. - Miejmy nadzieję, że sprawa jeszcze się ułoży po naszej myśli - mówi Joanna Reszko-Zygmunt, rzecznik uniwersytetu. - Ja ciągle czekam na sygnał z ministerstwa - dodaje prof. Nazimek.