Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rozmowa z Kamilem Szydłowskim z poniatowskiego kabaretu "Masakra”
• Po ostatnich sukcesach w Warszawie i Kąkolewnicy czujecie się gwiazdami?
- Gwiazda to chyba za duże słowo, choć kiedy stoimy na jednej scenie z legendarnym kabaretem "Elita” możemy poczuć się wyjątkowo. Cieszymy się, że nasza praca została doceniona.
• Co was skłoniło do stworzenia kabaretu?
- To było spontaniczne. Każdy z naszej czwórki od dawna o tym marzył. I w pewnym momencie postanowiliśmy przenieść na scenę to, co robiliśmy na co dzień. Wielu ludziom brakuje dziś uśmiechu. My staramy się ten uśmiech przekazać. Bawimy się kabaretem i sprawia nam to ogromną frajdę.
• Potraficie śmiać się sami z siebie?
- Jasne, że tak. Większość skeczy powstała w oparciu o to, co nas spotyka. Program "Pierwszy Lepszy” to pewnego rodzaju przekrój całego naszego życia. Unikamy polityki, nie naśmiewamy się z ludzi, ale z ich zachowań.
• Jak powstają skecze?
- Staramy się obserwować to, co dzieje się dookoła. Skecz można napisać dosłownie o wszystkim. Trzeba tylko umieć dostrzec humorystyczną sytuację i przenieść na papier. Właśnie tym się zajmujemy.
• Gdzie do tej pory występowaliście?
- Zwykle można nas zobaczyć w Centrum Kultury Promocji i Turystyki w Poniatowej lub w Liceum Ogólnokształcącym. Zdarza nam się również występować poza naszym miastem. Prawdopodobnie wystartujemy w tegorocznych eliminacjach do PAKI.
