Mieszkańcy osiedla Botanik są zdeterminowani: Nie zgadzamy się na potężny nadajnik telefonii komórkowej nad naszymi głowami.
Na dachu bloku nr 7 przy ul. Kaskadowej telefonia komórkowa Era chce postawić stację bazową - 17 anten o mocy 24 kW. - Takie promieniowanie jest bardzo szkodliwe dla ludzi - twierdzi Kazimierz Kajak z Kaskadowej. - Wiem o czym mówię, bo pracowałem nad systemami radiolokacji.
Mieszkańcy osiedla o planowanej inwestycji dowiedzieli się niedawno - z kartki wywieszonej na klatce jednego z bloków.
- Nikt tego z nami nie konsultował, nie pytał o zdanie, postawiono nas przed faktem dokonanym - żali się Adrianna Borchulska. - Moja córka ma 4 lata, chodzi tu do przedszkola. Nie chcę, by była narażona na niebezpieczeństwo.
Pod koniec listopada mieszkańcy osiedla powołali do życia społeczny komitet przeciwko elektroskażeniom. W ubiegłym tygodniu zorganizowali spotkanie informacyjne. Przyszło kilkadziesiąt osób, wśród nich prezes spółdzielni Felin, zarządca bloków przy ul. Pergolowej, przedstawiciel osiedla Poręba (po protestach mieszkańców, prezydent miasta wstrzymał tam pozwolenie na budowę masztu Ery) oraz przewodnicząca zarządu dzielnicy Sławin. Wszyscy, jak jeden mąż, poparli protest. Zdecydowali też wynająć prawnika, który będzie bronił ich praw.
- Planujemy sporządzić fachową ekspertyzę. Chcemy udowodnić, że promieniowanie elektromagnetyczne szkodzi zdrowiu - mówi K. Kajak.
Mieszkańcy Botanika zebrali już ponad tysiąc podpisów pod protestem przeciwko budowie masztu. Urzędnicy Ratusza rozkładają jednak ręce.
- Zgodnie z przepisami, inwestor nie potrzebuje pozwolenia na budowę. Mieszkańcy bloku nr 7 też nie mają wiele do powiedzenia, bo są tylko najemcami lokali mieszkalnych, a nie ich właścicielami - mówi Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta Lublina. - Sprawa znajduje się w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, do którego zaskarżona została poprzednia decyzja dotycząca tej stacji - wyjaśnia.
Do tematu wrócimy.