Czują się urażeni słowami proboszcza lubelskiej parafii z ul. Nałkowskich, który miał ich nazwać „obibokami” i „nierobami”. Protestujący nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 30 napisali skargę do arcybiskupa Stanisława Budzika. Podpisało ją 75 osób. Metropolita lubelski będzie rozmawiał w tej sprawie z duchownym.
Na wstępie pisma do metropolity lubelskiego jego sygnatariusze podkreślają, że decyzja o strajku była dla nich decyzją trudną. „W ten sposób walczymy o szacunek dla naszej pracy i powołania. O lepszą przyszłość powierzanych nam dzieci” – zaznaczają autorzy skargi.
Nauczyciele przytaczają wypowiedzi proboszcza, które miały paść w czasie ogłoszeń duszpasterskich po mszy w kościele Miłosierdzia Bożego.
"Padły obrażające nas słowa, w których ksiądz proboszcz Eugeniusz Szymański określił nas mianem obiboków i nierobów" – piszą w skardze do metropolity lubelskiego pracownicy szkoły. "Twierdził, że nauczyciel, który strajkuje, to nie nauczyciel oraz, że powinniśmy tak, jak kiedyś oddawać życie za uczniów i za ich nauczanie nie pobierać wynagrodzenia. Jest nam z tego powodu bardzo przykro".
Nauczyciele wyrażają też nadzieję, że "takie stwierdzenia nie są oficjalnym stanowiskiem Kościoła katolickiego w Polsce".
O kontrowersyjnych wypowiedziach duchownego pisaliśmy we wtorkowym wydaniu Dziennika Wschodniego. W poniedziałek, po sygnale od czytelniczki, pojechaliśmy na rekolekcje dla uczniów klas VII, VIII i gimnazjalistów. Pod koniec mszy świętej na prośbę proboszcza wierni odmówili modlitwę "Zdrowaś Maryjo". Modlili się "o opamiętanie nauczycieli, którzy w tej chwili bezpodstawnie protestują i o mądrość dla Polaków, żeby ta sytuacja konfliktowa została jakoś zgodnie z Bożą wolą rozwiązana". Po tych słowach proboszcza kilka osób opuściło kościół.
Pismo od pracowników Szkoły Podstawowej przy ul. Nałkowskich metropolita lubelski otrzymał dzisiaj.
– Ksiądz arcybiskup przeprowadzi rozmowę z proboszczem na temat wypowiedzi podczas rekolekcji – mówi ks. Adam Jaszcz, rzecznik prasowy archidiecezji lubelskiej. – Niektóre opinie i oceny nie znajdują akceptacji przełożonych księdza. Jeśli brzmienie intencji modlitwy wywołuje kontrowersje, nawet wśród osób obecnych w kościele, znaczy to, że jest ona sformułowana źle i należy to w roztropny sposób skorygować. Duchowny zabierający publicznie głos, szczególnie w kwestiach budzących niepokój społeczny, musi ważyć wypowiadane słowa. Zadaniem duszpasterzy w tej sytuacji jest uspokajanie i tak już napiętej atmosfery. Wypowiedzi, które 75 osób odbiera jako obraźliwe, bardziej szkodzą niż pomagają.