39-latek zadzwonił na policję i poinformował, że podłożył ładunek wybuchowy w salonie sieci komórkowej w Lublinie. Jak wyjaśnił, zdenerwowała go niewłaściwa obsługa klientów przez pracowników salonu.
- Mówił, że w jednym z salonów sieci komórkowej w centrum miasta podłożył ładunek wybuchowy, który zostanie zdetonowany punktualnie o godz. 12 - wyjaśnia kom. Renata Laszczka - Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Pod koniec rozmowy mężczyzna oznajmił, że jednak żartuje i rozłączył się.
Do salonu pojechali policjanci. Sprawdzili budynek wraz z psem przeszkolonym do wyszukiwania materiałów wybuchowych. Na szczęście alarm był fałszywy. Policjanci jeszcze wczoraj znaleźli niezadowolonego klienta.
- Mężczyzna w chwili zatrzymania był pijany. Badanie wykazało, że miał w organizmie prawie 3 promile alkoholu. 39-latek trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu zostanie doprowadzony do prokuratury - wyjaśnia policjantka.
Za fałszywy alarm bombowy sprawcy może grozić do 8 lat więzienia.